Never
Go Away
Rozdział 1
Lily’s POV:
Promienie
słońca rzucały mi się na twarz.
Przyszedł czas, kiedy powinnam otworzyć oczy i zacząć funkcjonować jak
każdy inny NORMALNY człowiek. Otworzyłam
oczy pomimo niechęci. Obok mnie leżała żyletka, którą użyłam poprzedniej nocy.
Spojrzałam na rękę, na której pojawiły się nowe rany. Przeciągnęłam się na
łóżku, po czym wstałam. Z szafki wzięłam ubrania,
a następnie udałam się z nimi do łazienki. Stanęłam przed lustrem i tak jak
zwykle, przyglądałam się swojemu ciału, Po raz kolejny uświadomiłam sobie jak
bardzo jest ono beznadziejne. Jak bardzo ja jestem beznadziejna. Od zawsze
nienawidziłam swojego ciała. Nie mogłam patrzeć na dziewczyny, którym kości
wystawały, a nogi miały jak patyczki. Po prostu im zazdrościłam. Zresztą kogo
to obchodzi ? Sztucznie uśmiechnęłam się do odbicia w lustrze i sięgnęłam po
szczoteczkę do zębów i pastę. Wykonywałam krok po kroku swoją poranną rutynę,
która stała się monotonnością. Założyłam ubrania, a potem wykonałam delikatny
makijaż. Chcąc zakryć rany założyłam bandaż, tłumacząc go zwichnięciem. Nabiorą
się. Zawsze się nabierają. Wyszłam z łazienki po drodze zachodząc do pokoju.
Zabrałam z fotela torbę, do której spakowałam telefon wraz z portfelem i
kluczami. Zamknęłam pokój i zeszłam do kuchni.
Oczywiście, przy stole rodzinka, szczęśliwa, że aż rzygam tęczą.
- Hejka. –
uniosłam kąciki ust ku górze.
- Zjesz coś
? – spytała mama przewracając omlet na patelni.
„Będziesz
gruba. Nie żryj tego tłusta świnio” – odezwał się głos w mojej głowie. Głośno
przełknęłam ślinę i przerzuciłam wzrok na mamę.
- Nie mamo.
Wezmę tylko herbatę i wychodzę. – wzięłam kubek ze Star bucks’a i schowałam go
do torby.
Przy wyjściu
założyłam buty i nie żegnając się wyszłam. Wiatr rozwiewał moje włosy na
wszystkie strony. Owinęłam ręce wokół bioder próbując dotrzeć do szkoły. Głowę
spuściłam w dół, a nagle do moich oczu napłynęły łzy.
„Lily jakie
ty masz beznadziejne życie. Andrew cię wykorzystał, Miley, która była niby
przyjaciółką obrobiła ci dupe. I to z kim ? Z chłopakiem. Została ci już tylko
Zoey, która tak samo ma cię w dupie. Czy może być coś gorszego? Dlaczego to
żyletki są twoimi przyjaciółkami?”. Droga do szkoły minęło dosyć szybko dzięki
moim refleksjom. Nienawidziłam szkoły. Musiałam znowu patrzeć na te fałszywe
mordy. Podeszłam do swojej szkolnej szafki z której wyjęłam szczotkę do włosów
i rozczesałam włosy. Wyjęłam potrzebne mi książki i schowałam je do torby.
Zamknęłam szafkę, a potem ruszyłam pod klasę.
- Hejka. –
przywitałam się z Zoey.
- Znowu się
pocięłaś ? – zapytała osuwając się o ścianę. Siadłam obok niej.
- To nie
ważne..- zaczęłam.
-
Opowiadałam Ci kiedyś o Angel i jej chłopaku. Dała by miliony żeby zamienić się
z Tobą na miejsca. – wyszeptała tak abym mogła tylko ja usłyszeć.
- Tak, tyle
że ona miała męża, była w ciąży, miała Ciebie. – uśmiechnęłam się sztucznie.
- Lily
musisz przestać. Uzależniłaś się.
Na szczęście
dzwonek zadzwonił, więc Zoey musiała przerwać swój psychologiczny wykład.
Założyłam torbę na ramię, a potem weszłam z Zoey do sali. Usiadłyśmy na swoich
miejscach. Do klasy weszły ‘’klasowe fejmy’’.
- Oo czyżby
nasza Lily znowu się pocieła ? – krzyknęła na głos Kelly.
Kelly jest
to dziewczyna, która uważa się za najpiękniejszą, najinteligentniejszą,
najlepszą osobą na świecie. Pod tym kilogramem tapety może jest ładna.
- Ahahahahaha..
Oj Lily, może ci pożyczyć moją maszynkę do golenia ? – Justin nabijał się ze
mnie.
- A może kup
mózg ? – odwarknęłam.
- Lily ? A
masz cos takiego że jak pada deszcz tniesz się na ręce, a jak świeci słońce to
na nogach ? – Kelly oparła brodę na dłoni i uśmiechnęła się do mnie
sarkastycznie.
Łzy
napłynęły mi do oczu, a złość się we mnie kumulowała. Nie wytrzymałam.
Chwyciłam za torbę i wybiegłam z klasy. W oddali słyszałam głośne ‘’uuuu’’. Jak
oni mogą być takimi istotami ? Taki istotami bez uczuć ? Weszłam do łazienki
zasuwając drzwi. Łzy spływały po moich policzkach niczym odkręcony kran, a z
niego lecąca wąskim strumieniem woda. Desperacko wyjęłam portfel z torby, a z
niego żyletkę. Tak Lily… nie pozostaje ci nic więcej…
Heej :)
Wielu z Was może mnie znać z opowiadania "As long As you love me". ;)
Mam nadzieję, ze spodoba się :*
Bardzo mi się podoba ;)) Na pewno będę czytać ;3 życzę weny;D
OdpowiedzUsuńBuziaki i zapraszam do mnie: http://nigdy-nie-rezygnuj.blogspot.com/
Zajrzyj do mnie : ) http://as-long-as-you-love-me-sweetheart.blogspot.com/
Usuńdziewczyno ty masz jakieś kompleksy, że tak piszesz? Od pierwszego zdania już mi przechodzi ochota,aby czytać dalej, myślę, że jakbyś napisała o czymś ciekawszym i nie zaczynała od tego, że dziewczyna się pocięła miała byś więcej czytelników
OdpowiedzUsuńChyba wiem kim jesteś, hehs :) Bohaterka jest odzwierciedleniem mojej duszy, tego co się dzieje we mnie. Dużo osób dzięki temu może mnie poznać i dowiedzieć sie z czym sobie nie radzę.
OdpowiedzUsuńniby troche dziwne ale fajne pisz dalej :*
OdpowiedzUsuńwidać że swag pisze i tyle
OdpowiedzUsuńoch serio ? możesz już wyjść ?
UsuńCiekawe skąd wiesz kim jestem skoro nawet mnie nie znasz? Na pewno jakbyś miała takie problemy jak BOHATERKA to nie chwaliłabyś się tym na blogu czy gdziekolwiek. A tak naprawdę robisz wokół siebie tylko niepotrzebnie zamieszanie, choćby nawet tym powyższym komentarzem. Pozdro i zwróć uwagę na to co piszesz.
OdpowiedzUsuńDomyślam sie :) Z całym szacunkiem anonimku ale wyjdź :)
UsuńCiekawie się zapowiada =) ide czytać dalej
OdpowiedzUsuńNo i co z tego, że bohaterka się tnie? Zgoda jest to zbędne i lekkomyślne, ale pokazuje ludzkie rozterki i załamania nerwowe, nie wszystkie opowiadania muszą być słodkie i mdłe, a takie, w których są ukazane problemy dzisiejszej młodzieży mogą choć w minimalnym stopniu poruszyć niektóre zakute "łby"i zmusić do myślenia.
OdpowiedzUsuńZobaczmy co będzie dalej... :)
No właśnie "anonimie" odwal się od niej! Też kiedyś się ciełam no i co z tego? Jak nie rozumiesz czyiś problemów to po prostu nie wchodź na tego bloga :)
OdpowiedzUsuńSuper :) Podoba mi się a ty "anonimie" zajmij się lepiej SWOIM życiem :)
OdpowiedzUsuńgenialny :*
OdpowiedzUsuń