poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 2



Rozdział 2
Justin’s POV:
Cała klasa wraz ze mną na czele śmiała się z zaistniałej sytuacji. No oprócz Zoey. Z jednej strony rozumiem Lily, sam wciągam czasami coś nosem, aczkolwiek nie ranię swojego ciała.
- Ciekawe dlaczego tak się zbulwersowała. – szepnąłem do Kelly.
- Idziemy coś wciągnąć albo zapalić na przerwie ? – przysunęła się do mnie tak, abym mógł tylko ja usłyszeć, a następnie delikatnie musnęła moje usta.
- Napiszę zaraz do Chaz’a czy coś ma. – biegałem wzrokiem po klasie, a pod ławką wyciągnąłem swoje czarne BlackBerry.
J: Masz coś ?
Nie musiałem długo czekać na odpowiedź. Zerkając co jakiś czas na profesorkę zacząłem odpisywać.  Pokazałem palcem Kelly żeby się przysunęła.
- Do szatni na dół pójdziemy. – wyszeptałem jej do ucha i musnąłem delikatnie jej policzek.
- Panie Bieber, czy mógłby Pan odstawić amory na przerwę ? – odezwała się profesorka patrząc na mnie spod okularów. Stara jędza.
- Ależ oczywiście, sorko. – zrobiłem banan na twarzy.
- Pani profesor, Bieber. – upomniała mnie.
- Pani profesor. – burknąłem.
Siedząca obok mnie Kelly zaśmiała się a ja wysłałem jej buziaka. Lekcja jak każda inna upłynęła dosyć wolno. Z minuty na minutę mój stan pogarszał się coraz bardziej. Stawałem się niespokojny niczym głodny tygrys polujący na swą ofiarę. Co chwilę zaciskałem ręce w pięści, aby nie wybuchnąć. Minuty trwały tyle co wieczność. Mógł głód stawał się coraz większy. Nadeszła upragniona chwila. Zadzwonił dzwonek. Z prędkością światła wybiegłem z klasy i od razu zbiegłem na dół do szatni. Wszedłem do kanciapy w której zawsze przebywaliśmy i odliczałem sekundy do przyjścia moich przyjaciół.
- No w końcu. – przywitałem się z nimi. – Dawaj Chaz.
- Kelly przyjdzie ? – zapytał wyjmując substancje z plecaka.
- Miała przyjść, ale nie wiem.
Z Ryan’em wyciągnęliśmy dłonie a Chaz nasypał nam na dłoń biały proszek, który nazywaliśmy koką. Zatkałem palcem wskazującym lewą dziurkę od nosa i zacząłem wciągać narkotyk. Kochałem to uczucie. Kiedy mogłem poczuć to delikatne swędzenie w nosie, a potem odlot. Dokładnie wciągnąłem powietrze nosem i uśmiechnąłem się do przyjaciół.
- Cześć chłopaki. – do kanciapy weszła Miley.
- Oo hej. – przywitaliśmy się.
- Macie coś może ? – uśmiechnęła się.
- Trzymaj. – podał jej Chaz saszetkę z proszkiem.
Miley wysypała na dłoń nieco więcej kokainy i wciągnęła ją naraz. Jej oczy stały się czerwony i Ryan musiał ją złapać by nie upadła.
- Wow. – zaśmiała się.
- No ostrożniej, bo następnym razem nam tu fikniesz. – zaśmialiśmy się razem.
Dziewczyna chwyciła za torebkę i wyjęła z niej paczkę papierosów. Chaz i ja wzięliśmy od niej jednego.
- A co to dziś była u was za akcja z Lily ? – spytała się Mily zaciągając się dymem z papierosa.
- Haha. Oj bo laska bandaż ma na ręce i z Kelly się tam śmialiśmy. – odparłem szczerząc miche.
- Jak była z Andrew to już od Zasze sprawiała m takie problemy. W ogóle zazdrosna o to, że on ma przyjaciół, a ona miała tylko mnie no i tą całą Zoey. Taka zawsze biedna była, liczyła się tylko ona. – przerwała aby zaciągnąć się papierosem. – Raz to mi jęczała, że jej życie nie ma sensu, że się powiesi, że się Justinku znęcasz nad nią. -  wybuchła śmiechem, a my razem z nią.
- Ja pierdole. Jak  laska ma jakiejś problemy to niech pójdzie sobie do psychologa. – śmiejąc się włożyłem papierosa do ust.
- Haha  pamiętam jak Anderw’owi chciała dać dupy. Już kondomy miał no już by było, tylko że lachon blizny miał przy piździe i się wystraszył. – Miely poczęła się dławić śmiechem.
Ja, Chaz i Ryan niemalże płakaliśmy ze śmiechu. Jak tak można. Śmiech przerwał nam dzwonek na lekcje.
- haha no Miley dziękujemy za informację. – przytulił ją Chaz.
- Przyjmność po mojej stronie.

Lily’s POV:
Nie pocięłam się. Nie mogłam. Musiałam przeczekać do wieczora. Z Zoey szłam przez korytarz ze spuszczoną głową. Nienawidziłam się patrzeć ludziom w oczy. Stanęłam z przyjaciółką pod klasą i czekałyśmy na profesora. Cały korytarz rozbrzmiał śmiechem Miley, Kelly, Justin’a, Chaz’a i Ryan’a. Patrzyłam na nich spokojnym wzrokiem. Nagle mój wzrok i Justin’a spotkały się. Dziwne. Chłopak nagle przestał się śmiać. To do niego nie podobne.
- A wiecie że nasza Lily cięła się nawet przy cipe ? – krzyknął Chaz.
Momentalnie wyprostowałam się i zamarłam jednocześnie. Miley. Wiedziała tylko ona o tym. Cała klasa pękała ze śmiechu dosłownie. Ze łzami w oczach spojrzałam na każde bydle z mojej klasy. Rzuciłam torbę pod ścianę i podeszłam do Miley.
- Ty suko ! – popchnęłam ją dosyć mocno.
- Ktoś może coś mówił? – zignorowała mnie.
- Jak mogłaś? Ufałam Ci debilko. Bezczelnie obrobiłaś mi dupę z Andrew a teraz to ? Jak możesz? – krzyczałam na nią ze łzami w oczach.
- Może dlatego, że zabrałaś mi Andrew. On miał być mój a wybrał taką małą sukę jaką jesteś Ty. Zabrałaś mi go perfidnie. Zawsze chciałaś żeby to komuś na Tobie zależało. Kim ty jesteś dziewczyno że zawsze ma komuś na tobie zależeć ? Jedyne te twoje żyletki cię kochają. – wybuchła śmiechem mi w twarz, a inny razem z nią.
Desperacko pokiwałam głowa. Wycofując się w tył, chwyciłam za torbę i wybiegłam tym razem ze szkoły.

12 komentarzy:

  1. Szkoda mi Lilly ;cc Miley to suka ;q

    OdpowiedzUsuń
  2. tniesz sie ? lol rzeczywiście to sposób na problemy , śmieszne troche

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy napisałam gdzieś że się tnę ? No właśnie, więc żegnam :)

      Usuń
  3. Kiedy bedzie nastepny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  4. Zadziwiająco podobne do opowiadania Lili paranormal-love-pl.blogspot.com
    To co napisałaś z boku I wgl...
    Zmien to kopiaro. Bo do niej napiszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kopiaro tak ? zauważ że z Lili z paranormal-love-pl.blogspot.com jestem w współpracy więc mamy ze sobą kontakt :D Hehs. taki tam psikus. Nie wykurzysz mnie stąd oo niee. :P

      Usuń
  5. szablon z jakiej szabloniarni masz? bo tej co link jest nie ma a strasznie ladny szablon a ten co ty masz nie jest stamtad a chce zamowic

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda mi Lilly. :c Rozdział świetny. ;)
    Czekam na następny. W wolniej chwili zapraszam do mnie: http://milosc-ktora-przetrawa-wszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy nie wiadomo komu można ufać. Niektórzy ludzie to naprawdę - liter w alfabecie nie wystarczy żeby opisać ich głupotę.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz sprawia uśmiech na mojej twarzy :)