środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 3

Hejka :)
Chciałam Wam powiedzieć kilka istotnych rzeczy. To co piszę w opowiadaniu w 99% jest fikcją. Ja daję tam część moich problemów, tego jak patrzę na świat. Niektórzy z Was biorą niestety to wszystko tak na poważnie. Serio ? Gdybym tu napisała, że Lily jest małpą latającą w kosmosie też byście pomyśleli że ja jestem małpą latającą w kosmosie ? Także pamiętajcie, bo chcę uniknąć różnego typu wścibskich, anonimowych komentarzy. 
Kolejną z tych rzeczy jest to, że ja niby kopiuje Lili z bloga Paranomal Love. Otóż pewne osoby były tak zajęte napisaniem tego, że nie zauważyły, że z Lili jestem współpracy i mam z nią kontakt na bieżąco. Ups.. znowu psikus.

Proszę Was również o komentarze, ponieważ bardzo mnie one motywują i wiem że ktoś czyta :*
Również dziękuje za wszelkie miłe komentarze ♥



~Rozdział 3~

Lily’s POV:
Biegłam ulicami Stratford, co chwilę wpadając na ludzi. Przed oczami miałam mgłę, a łzy spływały po moich policzkach. Na ciele poczułam krople deszczu, po chwili zaczęło padać. Zwolniłam tępo i skręciłam w stronę parku. Usiadłam na ławce i płakałam. Płakałam jak małe dziecko, któremu zabrano zabawkę. Nienawidzę szkoły. Nienawidzę Miley. Nienawidzę Justina. Jak mogła to zrobić ? Mogłam opowiedzieć o tym jak po dyskotece w Cream pieprzyła się z jakimś starym facetem, ale ja nie jestem taka. Obiecała, że nigdy tego nie powie. Ludzie przechodni patrzyli się na mnie jak na jakąś psychopatkę. W sumie pod jakimś względem byłam nią. Z torebki wyjęłam opakowanie Paracetamolu. Połknęłam jedną tabletkę. Zawsze tak robię. Podobno Paracetamol jest przeciw bólowy, a mnie boli dusza. W jakiś sposób pomaga. Czasem myślę, że nie pasuję do tego świata. Kiedy deszcz przestał padać, podniosłam się z ławki i ruszyłam w stronę domu. Mama będzie krzyczeć. Nie śpieszy mi się. W kieszeni poczułam wibrację. Wyjęłam iPhone  i odebrałam wiadomość.

Andrew: Dlaczego nie ma Cię w szkole ?
Oj nie udawaj że nie wiesz  :/
Andrew: No serio.. jest  tylko beka z tego że się pociełaś przy piździe.
Aha. I dla cb to nic ??
Andrew: a to z tego robisz taką afere ?
Żałosny jesteś Andrew.
Andrew- ….
Nie odpisując mu już schowałam telefon do kieszeni. No tak dla niego to nic. Cały Andrew. Przed drzwiami do domu wzięłam wdech i wydech, a następnie weszłam do środka. Z salonu dobiegały dziwne odgłosy. O tej porze mama powinna robić pranie w piwnicy lub siedzieć w biurze, a tata w pracy. Torbę zawiesiłam na wieszaku i zaczęłam iść w kierunku salonu. Przyłożyłam ucho do drzwi. W tle było słychać „Ohh Will” Zmrużyłam oczy, a następnie pewnym ruchem otworzyłam drzwi. To co tam zobaczyłam.. Mój ojciec najzwyczajniej w świecie uprawiał seks ze swoją sekretarką, w moim domu, w moim salonie, na sofie, na której zazwyczaj siedzę, a nawet czasem śpię. Zamurowało mnie.
- Lily dlaczego nie jesteś w szkole ? – zapytał ojciec ubierając się.
- Gdzie mama ? – warknęłam.
- W pracy.
- Aha. To matka zapierdala, robi co może, aby było nam lepiej, a ty ruchasz się z jakąś lafiryndą co ma w sobie sam botox i sylikon ? – wskazałam ręką na nią.
- Lily ! Przestań tak mówić.  – krzyknął.
- Nie powiem o tym matce, bo powiesz jej o tym Ty. – zrobiłam nacisk na ostatnie słowo.
Wbiegłam po schodach na górę i zamknęłam się w nim. Zrobiłam to co zawsze w takich chwilach. Okna zasłoniłam roletami i z laptopem usiadłam na łóżku. Oparłam się o ścianę, czkając aż komputer się w końcu włączy. Do tej pory nie dociera do mnie jak mogło się to stać. Ten dzień jest w ogóle jakąś pomyłką. Włączyłam przeglądarkę, a następnie weszłam na omegle.com.  Jak zwykle szukałam osoby, która mogłaby mnie zrozumieć. Aż wreszcie trafiłam. Miała na imię Destiny. Miała taki sam problem jak ja. Cięła się.
- Oni nic nie rozumieją. Ranią nas, a potem zwalają winę na nas.
- Chcą abyśmy się zmienili, a sami nie widzą swoich wad.
- Gdyby im zależało nie pozwolili by nam odejść. Nie pisali by „rób co chcesz”, „ja cię nie będę zatrzymywać”.
- Oczekują czegoś czego nie jesteśmy w stanie sami zrobić.
- Destiny, powiedz mi co jest ze mną nie tak ? Dlaczego nie mogę mieć innego życia?
- Boli Cię rzeczywistość, bo jesteś wrażliwa, tak jak ja, ja też jestem wrażliwa, bardzo. Oni nas nie rozumieją, zobacz, jacy są słabi, boją się nas. Jesteśmy dziwni, odstajemy od normy. Lily, jesteś inna. To jest skarb, wiesz wszystko, co odstaje od normy, wszystko, jest zagrożone i możemy się bać.*
- Sprawiają, że przez żyletkę stajemy się szczęśliwsi, bo oni nie wiedzą jak nam pomóc. Próbują szantażem, ale pogarszają, choć o tym nie wiedzą.
- Nie pozwól się zniszczyć, Lily.
Rozmowa z Destiny doprowadzała mnie do płaczu. W ciągu kilku godzin, ogarnęłam jak bardzo jest nie sprawiedliwy świat. Destiny to tak jakby część mojej duszy. Rozumiemy się bez słów. Jak się cieszę, że ją poznałam. W końcu mam osobę, której będę mogła powiedzieć, co leży mi na sercu. Całe po południe spędziłam na czacie z Destiny. Zapomniałam o incydencie, który miał miejsce u mnie w domu. Nie zjadłam obiadu. Nie wychodziłam z pokoju. Czy ja w ogóle istnieję ?
- Lily, zejdź na dół, proszę.- usłyszałam głos mamy dobiegający z dołu. Napisałam Destiny, że zaraz wracam po czym zbiegłam na dół.
- Tak ? – schowałam ręce do kieszeni od bluzy.
- Jak w szkole ? – spytała mama, uśmiechając się. Widać było, że ten uśmiech jest sztuczny. Usiadłam przy stole i oparłam się o oparcie krzesła.
-Dobrze. – odparłam.
- Jakie masz oceny ? – spytała nie przerywając gotowania.
- Dobre.
- Odrobiłaś już lekcje ?
- Jeszcze nie. – nie czekając na kolejny zestaw pytań dotyczący szkoły pobiegłam do pokoju.
- Jak zwykle mama pytała tylko o szkołę :/
- Wie o tym, że się okaleczasz ?
- Chyba zauważyła, ale udaje. Zresztą ona ma teraz większe zmartwienia…
- Ojciec ?
- Chciałabym zejść na dół i powiedzieć jej ‘’mamo, tata cię zdradza z sekretarką’’, ale wiem, że to już by ją totalnie zabiło.
- Ona o tym wie, tylko boi się przyznać.
- No co ty. Dest gdyby mąż cię zdradzał zostawiłabyś to tak ?
- Może ma ku temu powody ?
Przez chwilę nie odpisywałam Dest, aby mieć chwilę i przeanalizować ostatnie dni. Rzeczywiście te sztuczne uśmiechy mamy, tata uprawia seks z sekretarką.
- 664***615 to mój numer Destiny. Chcę mieć z Tobą kontakt, a teraz muszę iść.
- 608**241 a to mój. Odezwę się Lily. Pa i trzymaj się.

Odpisałam jej krótkie ‘’Pa’’ i wyłączyłam laptopa. Po chwili zorientowałam się, że nie zapisałam numeru Destiny. A co jeśli ona zrobiła tak jak ja ? Co jeśli już nigdy z nią nie porozmawiam? Jestem taka głupia. 

* cyt. z filmu ,,Sala Samobójców"

2 komentarze:

  1. bardzo ciekawa cześć:) informuj o następnych : battleoflive.blog.onet.pl :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy rozdział. :) Czekam na kolejny. <3
    Zapraszam do mnie: http://milosc-ktora-przetrawa-wszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz sprawia uśmiech na mojej twarzy :)