Chciałam Wam powiedzieć kilka istotnych rzeczy. To co piszę w opowiadaniu w 99% jest fikcją. Ja daję tam część moich problemów, tego jak patrzę na świat. Niektórzy z Was biorą niestety to wszystko tak na poważnie. Serio ? Gdybym tu napisała, że Lily jest małpą latającą w kosmosie też byście pomyśleli że ja jestem małpą latającą w kosmosie ? Także pamiętajcie, bo chcę uniknąć różnego typu wścibskich, anonimowych komentarzy.
Kolejną z tych rzeczy jest to, że ja niby kopiuje Lili z bloga Paranomal Love. Otóż pewne osoby były tak zajęte napisaniem tego, że nie zauważyły, że z Lili jestem współpracy i mam z nią kontakt na bieżąco. Ups.. znowu psikus.
Proszę Was również o komentarze, ponieważ bardzo mnie one motywują i wiem że ktoś czyta :*
Również dziękuje za wszelkie miłe komentarze ♥
~Rozdział 3~
Lily’s POV:
Biegłam
ulicami Stratford, co chwilę wpadając na ludzi. Przed oczami miałam mgłę, a łzy
spływały po moich policzkach. Na ciele poczułam krople deszczu, po chwili
zaczęło padać. Zwolniłam tępo i skręciłam w stronę parku. Usiadłam na ławce i
płakałam. Płakałam jak małe dziecko, któremu zabrano zabawkę. Nienawidzę
szkoły. Nienawidzę Miley. Nienawidzę Justina. Jak mogła to zrobić ? Mogłam
opowiedzieć o tym jak po dyskotece w Cream pieprzyła się z jakimś starym
facetem, ale ja nie jestem taka. Obiecała, że nigdy tego nie powie. Ludzie
przechodni patrzyli się na mnie jak na jakąś psychopatkę. W sumie pod jakimś
względem byłam nią. Z torebki wyjęłam opakowanie Paracetamolu. Połknęłam jedną
tabletkę. Zawsze tak robię. Podobno Paracetamol jest przeciw bólowy, a mnie
boli dusza. W jakiś sposób pomaga. Czasem myślę, że nie pasuję do tego świata.
Kiedy deszcz przestał padać, podniosłam się z ławki i ruszyłam w stronę domu.
Mama będzie krzyczeć. Nie śpieszy mi się. W kieszeni poczułam wibrację. Wyjęłam
iPhone i odebrałam wiadomość.
Andrew:
Dlaczego nie ma Cię w szkole ?
Oj nie udawaj że nie wiesz :/
Andrew: No
serio.. jest tylko beka z tego że się
pociełaś przy piździe.
Aha. I dla cb to nic ??
Andrew: a to
z tego robisz taką afere ?
Żałosny jesteś Andrew.
Andrew- ….
Nie
odpisując mu już schowałam telefon do kieszeni. No tak dla niego to nic. Cały
Andrew. Przed drzwiami do domu wzięłam wdech i wydech, a następnie weszłam do
środka. Z salonu dobiegały dziwne odgłosy. O tej porze mama powinna robić
pranie w piwnicy lub siedzieć w biurze, a tata w pracy. Torbę zawiesiłam na
wieszaku i zaczęłam iść w kierunku salonu. Przyłożyłam ucho do drzwi. W tle
było słychać „Ohh Will” Zmrużyłam oczy, a następnie pewnym ruchem otworzyłam
drzwi. To co tam zobaczyłam.. Mój ojciec najzwyczajniej w świecie uprawiał seks
ze swoją sekretarką, w moim domu, w moim salonie, na sofie, na której zazwyczaj
siedzę, a nawet czasem śpię. Zamurowało mnie.
- Lily
dlaczego nie jesteś w szkole ? – zapytał ojciec ubierając się.
- Gdzie mama
? – warknęłam.
- W pracy.
- Aha. To
matka zapierdala, robi co może, aby było nam lepiej, a ty ruchasz się z jakąś
lafiryndą co ma w sobie sam botox i sylikon ? – wskazałam ręką na nią.
- Lily !
Przestań tak mówić. – krzyknął.
- Nie powiem
o tym matce, bo powiesz jej o tym Ty. – zrobiłam nacisk na ostatnie słowo.
Wbiegłam po
schodach na górę i zamknęłam się w nim. Zrobiłam to co zawsze w takich
chwilach. Okna zasłoniłam roletami i z laptopem usiadłam na łóżku. Oparłam się
o ścianę, czkając aż komputer się w końcu włączy. Do tej pory nie dociera do
mnie jak mogło się to stać. Ten dzień jest w ogóle jakąś pomyłką. Włączyłam
przeglądarkę, a następnie weszłam na omegle.com. Jak zwykle szukałam osoby, która mogłaby mnie
zrozumieć. Aż wreszcie trafiłam. Miała na imię Destiny. Miała taki sam problem
jak ja. Cięła się.
- Oni nic nie rozumieją. Ranią nas, a potem
zwalają winę na nas.
- Chcą
abyśmy się zmienili, a sami nie widzą swoich wad.
- Gdyby im zależało nie pozwolili by nam
odejść. Nie pisali by „rób co chcesz”, „ja cię nie będę zatrzymywać”.
- Oczekują
czegoś czego nie jesteśmy w stanie sami zrobić.
- Destiny, powiedz mi co jest ze mną nie tak ?
Dlaczego nie mogę mieć innego życia?
- Boli Cię rzeczywistość, bo jesteś wrażliwa, tak
jak ja, ja też jestem wrażliwa, bardzo. Oni nas nie rozumieją, zobacz, jacy są
słabi, boją się nas. Jesteśmy dziwni, odstajemy od normy. Lily, jesteś inna. To
jest skarb, wiesz wszystko, co odstaje od normy, wszystko, jest zagrożone i
możemy się bać.*
- Sprawiają, że przez żyletkę stajemy się szczęśliwsi, bo oni nie wiedzą
jak nam pomóc. Próbują szantażem, ale pogarszają, choć o tym nie wiedzą.
- Nie pozwól się
zniszczyć, Lily.
Rozmowa z Destiny
doprowadzała mnie do płaczu. W ciągu kilku godzin, ogarnęłam jak bardzo jest
nie sprawiedliwy świat. Destiny to tak jakby część mojej duszy. Rozumiemy się
bez słów. Jak się cieszę, że ją poznałam. W końcu mam osobę, której będę mogła
powiedzieć, co leży mi na sercu. Całe po południe spędziłam na czacie z
Destiny. Zapomniałam o incydencie, który miał miejsce u mnie w domu. Nie
zjadłam obiadu. Nie wychodziłam z pokoju. Czy ja w ogóle istnieję ?
- Lily, zejdź na dół,
proszę.- usłyszałam głos mamy dobiegający z dołu. Napisałam Destiny, że zaraz
wracam po czym zbiegłam na dół.
- Tak ? – schowałam ręce
do kieszeni od bluzy.
- Jak w szkole ? – spytała
mama, uśmiechając się. Widać było, że ten uśmiech jest sztuczny. Usiadłam przy
stole i oparłam się o oparcie krzesła.
-Dobrze. – odparłam.
- Jakie masz oceny ? –
spytała nie przerywając gotowania.
- Dobre.
- Odrobiłaś już lekcje ?
- Jeszcze nie. – nie
czekając na kolejny zestaw pytań dotyczący szkoły pobiegłam do pokoju.
- Jak zwykle mama pytała tylko o szkołę :/
- Wie o tym, że się
okaleczasz ?
- Chyba zauważyła, ale udaje. Zresztą ona ma teraz większe zmartwienia…
- Ojciec ?
- Chciałabym zejść na dół i powiedzieć jej
‘’mamo, tata cię zdradza z sekretarką’’, ale wiem, że to już by ją totalnie
zabiło.
- Ona o tym wie, tylko boi
się przyznać.
- No co ty. Dest gdyby mąż cię zdradzał
zostawiłabyś to tak ?
- Może ma ku temu powody ?
Przez chwilę nie
odpisywałam Dest, aby mieć chwilę i przeanalizować ostatnie dni. Rzeczywiście
te sztuczne uśmiechy mamy, tata uprawia seks z sekretarką.
- 664***615 to mój numer Destiny. Chcę mieć z Tobą kontakt, a teraz muszę
iść.
- 608**241 a to mój.
Odezwę się Lily. Pa i trzymaj się.
Odpisałam jej krótkie
‘’Pa’’ i wyłączyłam laptopa. Po chwili zorientowałam się, że nie zapisałam
numeru Destiny. A co jeśli ona zrobiła tak jak ja ? Co jeśli już nigdy z nią
nie porozmawiam? Jestem taka głupia.
* cyt. z filmu ,,Sala Samobójców"
* cyt. z filmu ,,Sala Samobójców"
bardzo ciekawa cześć:) informuj o następnych : battleoflive.blog.onet.pl :)
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział. :) Czekam na kolejny. <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://milosc-ktora-przetrawa-wszystko.blogspot.com/