sobota, 26 kwietnia 2014

~Rozdział 10~

Rozdział 10 – The farewell letter

Lily’s POV:
Obudził mnie promyk słońca, który niefortunnie padł mi na twarz. Na ramieniu poczułam zimny oddech mojego chłopak. Jak to cudnie brzmiało ,,mojego chłopaka”. Na myśl o tym pojawiał się uśmiech na mojej twarzy. Przez ramię odkręciłam się na drugi bok, aby móc leżeć z Justinem twarzą w twarz. Spał jeszcze tak słodko, jak aniołek. Mama nie zadzwoniła. Jakbym w ogóle nie istniała. Co się dzieje z tą kobietą?
- O czym myślisz? – wyszeptał Justin całując mnie w miejsca między szyją, a barkiem. Nawet nie zauważyłam kiedy się zbudził.
- Mama nie zadzwoniła, pewnie nie zauważyła, że mnie nawet nie ma. – ciężko westchnęłam. Było mi trudno o tym mówić. Chłopak nabrał powietrze do płuc chcąc coś powiedzieć, lecz przeszkodził mu dzwonek mojego telefonu. Niczym struś pędziwiatr podbiegłam do kieszeni spodni i wyciągnęłam telefon.

- Halo?
Denis: Lily musisz wrócić do domu.
- Ale co się stało?
Denis: Matka jest całkiem pijana, w ogóle nie kontaktuje.
- Ja pierdole. Denis pilnuj jej, ja zaraz będę.

Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i opadłam na fotel. Przez chwilę myślałam, próbując ogarnąć to wszystko jakoś. Nie miałam ani chwili dłużej.
- Muszę wrócić do domu. – poczęłam zakładać ubrań.
Justin zerwał się na równe nogi i chwycił za ubrania, które zaraz były na nim.
- Odwiozę cię. – oznajmił.
- Okey. – założyłam spodnie i bluzę. Szybko rozczesałam włosy i zeszliśmy na dół do wyjścia. Justin wziął z kuchni kluczyki od samochodu, a ja w tym czasie wyszłam na zewnątrz. Odblokował auto i wsiedliśmy do środka. Było dosyć wcześnie gdyż słońce zaczęło wschodzić. Spojrzałam na zegarek w telefonie. Dopiero 5:00. Moja matka stoczyła się całkiem na dno. To wszystko jest winą ojca. Całą drogę do domu myślałam co by było gdyby. Gdyby ojciec nie zdradzał mamy, gdybym nie poznała Justina, gdybym się nie cięła.
- Nie myśl tyle o tym. – przerwał mi w rozmyśleniach. Spojrzałam na niego, sprawiał wrażenie jakby czytał mi w myślach. Jak to możliwe? Przecież znamy się tak krótko. To jest właśnie ten paradoks. Znasz osobę tak krótko, a wiesz o niej tyle ile znałbyś tą osobę całe życie.
- To nie jest łatwe. – wargi mi drżały, bałam się rozpłakać.
- Lily nie płacz, ułoży się wszystko. – oderwał na chwilę wzrok, by móc spojrzeć na mnie. Delikatnie się uśmiechnęłam do niego, ale jednak wróciłam do rozmyślania. Około 10 minut później byliśmy pod moim domem.
- Idziesz do szkoły? – odwrócił się w moją stronę.
- Chyba tak, jest jeszcze wcześnie, więc zdążę się wyrobić. – uniosłam kąciki ust do góry. Patrzeliśmy sobie w oczy bez żadnych słów. Nasze spojrzenia były głębokie. Justin stanowczo przysunął się do mnie i złączył nasze wargi. Pogłębiał nasz pocałunek, całując mnie stanowczo, ale jednak delikatnie. Przy tym jeździł dłonią po moim ramieniu.
- Do zobaczenia w szkole. – wyszeptał mi w usta.
- Pa. – podarowałam mu krótki pocałunek, a następnie wyszłam z samochodu. Stanęłam przed domem i patrzyłam jak odjeżdża. Jeszcze przez chwilę stałam w miejscu nim odważyłam się ruszyć w stronę drzwi. Nie wiadomo, czego mogłam się spodziewać. Ciężko wypuściłam powietrze z płuc i weszłam do domu. Zdjęłam buty i rozejrzałam się po domu. Cicho jak makiem zasiał. Usłyszałam kroki dochodzące ze schodów, więc wzrok skierowałam w tamtą stronę. Był to Denis.
- Gdzie ona jest? – spytałam.
- Śpi.- wyszeptał.
- Okey. Ja idę wziąć prysznic i się przebiorę. Potem pomyślimy, co dalej. – również szeptałam aby nie robić hałasu. Denis pokiwał głową i wrócił na górę. Poszłam do kuchni i nalałam sobie jabłkowego soku. Wypiłam parę łyków i odłożyłam szklankę na blat. Udałam się do swojego pokoju. Z szafki wyjęłam ubrania. Wzięłam je w rękę i poszłam prosto do łazienki. Odkręciłam wodę w wannie i nalałam do niej gorącej wody. Rozebrałam się i weszłam do niej. Na gąbkę nałożyłam truskawkowego balsamu i zaczęłam się myć, relaksując się przy tym. Nic więcej nie było mi trzeba. Pozwoliłam się wodzie wchłonąć w moje ciało. Po jakiś 10 minutach wyszłam z wanny i spuściłam z niej wodę. Wokół ciała owinęłam biały ręcznik, a drugim wytarłam zaparowane lustro. Wzięłam szczoteczkę do zębów i je myłam. Na włosy nałożyłam suchy szampon, potem je rozczesując. Ubrałam się w ubrania, które przygotowałam wcześniej. Wyprostowałam swoje brązowe włosy i nałożyłam delikatny makijaż. Wychodząc z łazienki spojrzałam na zegar, który wisiał przy schodach. Była już 7:00. Weszłam do pokoju i spakowałam książki do torebki. Do kieszonki od spodni schowałam iPhona, a na nogi założyłam białe Conversy. Zbiegłam na dół do kuchni, aby zrobić sobie kawę. Tam siedziała mama, widać, że miała kaca.
- Ładnie wczoraj zabalowałaś. – sarkazm.
- Lily zrób mi kawę. – wydukała trzymając się za głowę. Otworzyłam szafkę gdzie znajdowały się leki. Wyjęłam wapno i włożyłam do szklanki jedną pastylkę dolewając do niej wody.
- Wypij to. – podałam jej. Mama upiła łyk substancji. Ja w tym czasie nalałam sobie gorącej kawy i siadłam naprzeciwko jej.
- Dlaczego to zrobiłaś? – dopytywałam się.
- Kochanie, nie daję sobie już rady. – rozpłakała się. Skłamałabym mówiąc, że nie było mi jej żal. Patrzyłam na nią, ściskając w ręce kubek. – Pamiętajcie, że zawsze będę Was kochać.
Nie mogłam już dłużej tego słuchać. Odeszłam chwytając torbę w rękę i poszłam do szkoły.

Angel’s POV:
Zawodziłam swoje dzieci. Nie mogłam już tak dłużej robić. Wycierając wierzchem rękawa łzy odeszłam od stołu. Otulając wokół bioder sweter, usiadłam na sofie w salonie.
- Jak się czujesz mamo? – odezwał się Denis siadając na brzegu sofy.
- Już lepiej synku. – sztucznie się uśmiechnęłam.
- Ja idę do szkoły. Zrobić zakupy? – zapytał zakładając buty przy drzwiach.
- Ja zrobię.- odpowiedziałam.
- Kocham Cię mamo, cześć. – krzyknął w drzwiach, zamykając je za sobą.
- Ja Ciebie też, ja ciebie też. – odpowiedziałam do siebie.
Wstałam z sofy i podeszłam do okna. Obserwowałam jak mój 14-letni syn idzie do szkoły. Przypomniał mi się wtedy jego pierwszy dzień w szkole, kiedy tak bardzo się bał.

~
- Mamusiu a jeśli mnie nie polubią? – spytał wystraszony tym co się dookoła dzieje.
- Kochanie, nie ma nawet takiej opcji. Wiem, że dasz radę, wierzę w Ciebie synu. Teraz twoja kolej, aby uwierzyć. – przytuliłam go na pożegnanie.
- Dziękuję mamo. – uścisnął nie z całych sił. Patrzyłam jak mój synek znika w tłumie innych dzieci.
~

Podeszłam do szafki skąd wyjęłam kartkę i długopis. Usiadłam z powrotem na sofie, kładąc na stoliku kartkę. Zabrałam się za pisanie listu. Listu pożegnalnego.

Kochana Lily i Denis!

Moje wspaniałe dzieci. Pokochałam Was już od momentu, kiedy byliście u mnie w brzuszku. Kiedy zaszłam w ciąże z Lily był to pierwszy raz, kiedy mogłam poczuć się tak cudownie. Wtedy ja i Wasz tata bardzo się kochaliśmy, byliśmy wręcz nie rozłączni. Wiem, że to co robię teraz zapewne mi nigdy nie wybaczycie, ale nie mam innego wyjścia. Po prostu nie mam już sił. Zrozumcie to jest zbyt ciężkie do opisania. Zostawiam Was z tatą. On Was kocha i wiem, że Wy go również. Nie gniewajcie się moje Skarby.
Pamiętasz Lily kiedy zgubiłam Cię w super markecie? Twój płacz było słychać na drugim końcu sklepu. Zostawiłam wózek pełen zakupów, aby móc Cię odnaleźć. Kiedy Pan ochroniarz powiedział mi, że znalazła się moja zguba miałam ochotę uścisnąć cię jak najmocniej. Bardzo się martwiłam, że ktoś Cię porwał albo zrobił Ci krzywdę co gorsza. Denis obserwując Cię dzisiaj jak szedłeś do szkoły przypomniał mi się Twój pierwszy dzień w szkole. Bałeś się, że nikt Cię nie polubi, a ja kazałam Ci uwierzyć w siebie. Pamiętajcie dzieci, nigdy nie wątpicie w swoje marzenia, wystarczy wyciągnąć tylko rękę, aby się spełniły. To nie tak dużo. Lily bardzo mnie boli to, iż się okaleczasz. Nie ma dla matki gorszego widoku jak pocięte ciało córki. Lily proszę Cię nie rób tego nigdy więcej. Wiem, że nie jest łatwo, ale spróbuj. Denis opiekuj się siostrą, nie pozwól, aby ktoś ją skrzywdził. Daj Lily o Denisa, by nie popadł w złe towarzystwo.
Obiecuję, że kiedyś wrócę. Wyjeżdżam. Wyjeżdżam do innego stanu. Kocham Was, nie zapomnijcie o mnie. Jesteście dla mnie najważniejsi, nigdy Was nie zapomnę. Buziaki.



Wasza Mama

___________________________________________________________________

Witajcie :3

Jak Wam się podoba rozdział ? :D
Już po testach (y) nareszcie....Były to chyba najgorsze 3 dni w moim życiu. A wam jak poszło?
Ja jestem nawet zadowolona, zwłaszcza z angielskiego i to ,,Hi Jerry" hahah wzięłam to w kółko i z boku napisałam ,,Justin♥" hahah tylko Natka :D
Wbrew pozorom skończyłam 15 minut przed czasem a na historię zabrakło mi czasu :/ ehh no nic :) Rozdział się wczoraj nie pojawił dlatego, że komputer mi sie zepsuł, 7 wirusów zrobiło swoje eh :c No ale dziś jedzie do naprawy,a ja w tym czasie piszę kolejny rozdział :D

Komentarz = Większa motywacja :)



13 komentarzy:

  1. Ktorki ale fajny ;* czekam na nn ;* zapraszam do mnie również http://maybe-you-could-change-me-jb.blogspot.com/?m=0

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne opowiadanie pisz dalej i zycze dużo ciekawych pomysłów:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały <3 Czekamy na więcej ! + Zapraszam do mnie!

    OdpowiedzUsuń
  4. aż łezka mi się w oku zakręciła. rozdział wspaniały.
    + również zapraszam do mnie. :)
    http://life-can-be-crazy-and-so-weird.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. aż mi się łezka w oku zakręciła. rozdział wspaniały.
    +również zapraszam do mnie
    http://life-can-be-crazy-and-so-weird.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny *-* Boże kocham to!! <33 Czekam na następny <3
    xo

    OdpowiedzUsuń
  7. PŁACZE :((( <33 CZEKAM NA KOLEJNY <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniałe. czekam na następne <3 Zapraszam do siebie ---> http://believe-in-youre-dreams.blogspot.com/2014/04/rozdzia-1_7.html <--Dopiero zaczynam :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział wspaniały. Boję się tylko jak zareaguje Lily na ten list o.O
    Mam nadzieję, że nic sobie nie zrobi, a Justin pomoże jej przetrwać te trudne chwile.
    Powodzenia:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękne. W jeden dzień przeczytałam te 10 rozdziałów i zaczynam 11 <3

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz sprawia uśmiech na mojej twarzy :)