Rozdział 12 – Your skin isn't
paper, don't cut yourself.
Justin's
POV:
Mijały minuty, godziny, dni. A Lily się jeszcze nie
obudziła. Upłnęło 7 dni od wypadku. Wjechał w nią samochód osobowy.
Tego dnia dostałem telefon od jej taty z tą okropną informacją.
Mama Lily opuściła ją i Denisa, a jak wszyscy wiemy, Lily ma słabą
psychikę. Stałem przy oknie, kątem oka patrząc na jej zimne,
białe, chude ciało. To śmieszne, bo mówię o niej jakby już
umarła, a przecież ona żyje. Widać każdą jedną jej bliznę.
Jeżeli ona umrze i ja umrę. Denis mówił, że wybiegła z domu
kiedy się dowiedziała, że matka ich zostawiła. Tata Lily i Denisa
nie może się z nią skontaktować. Nie spałem ok. 24 godzin.
Siedzę przy jej łóżku i się modle. Modlę się o łaskę. Niech
mi Bóg jej nie zabiera. To anioł. Jest mi potrzebna i nie tylko mi.
Co Denis zrobi bez niej? Lily nie może umrzeć.
-Justin, pojedź do domu się przespać. - powiedział
mi tata Lily.
-Nie proszę pana. Nie mogę. - spojrzałem po raz
tysięczny tego dnia na Lily.
-Nie pomożesz jej katując się. - odrzekł pan Smith.
-Nawet jeśli pojadę to nie zasnę. - prychnąłem.
-No dobrze. - odparł i usiadł przy łóżku swojej
córki.
Lily's
POV:
Była to łąka. Dokładnie nie wiem jaka, ale
kojarzyłam ją. Stało na niej jedno wysokie drzewo z wielką
koroną. Rozejrzałam się dookoła siebie. Usłyszałam śmiech
małej dziewczynki kręcącej się dookoła siebie. Szłam w jej
stronę, była coraz mnie bliżej.
-Kim jesteś? - spytałam.
Dziewczynka na to odwróciła się w moją stronę i
uśmiechnęła się przyjaźnie. Wyglądała identycznie jak ja gdy
byłam mała. Czy ja umarłam? Kucnęłam przed nią i odwzajemniłam
uśmiech. Ręce oparłam na kolanach, a ona spojrzała na nie.
-Dlaczego masz na nich takie białe kreski? - spytała
wskazując na nie palcem. Zerknęłam na blizny i westchnęłam.
-Krzywdziłam siebie samą. - spojrzałam na nią
ukradkiem.
-Mam takie same. - pokazała rączki. Rzeczywiście
miała identyczne blizny, takich samych kształtów i w tych samych
miejscach.
-Skąd je masz? - zapytałam.
-Pojawiały się za każdym razem kiedy je robiłaś.
Twoja skóra to nie papier, nie tnij jej. Życie nie raz kopnie Cię
w tyłek, ale trzeba mieć siłę aby wstać i iść dalej. Jestem z
Tobą cały czas. Pamiętasz babcię? Płacze za każdym razem kiedy
to robisz. Są tacy, którzy uciekają od cierpienia z miłości.
Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu
służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna, bo
człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka
się w sobie, a żyletki to nie rozwiązanie. Kiedy się tniesz to
cierpisz, ale tylko fizycznie i ta ulga jest tylko na chwilę. Bo ty
nie możesz myśleć, że przegrałaś. Patrz na mnie. Nie
przegrałaś, nigdy nie przegrałaś. Te ślady na Twojej skórze to
nie jest porażka. To bitwa. Walczysz. Każdego dnia, każdej minuty
i każdej godziny. Każdą przeklętą noc. Spójrz na mnie. Już
nigdy się nie skrzywdzisz, dobrze? Możesz przestać, potrafisz.
Wiem, że jesteś w stanie zmienić ten okrutny świat na lepsze.
Zacznij od uśmiechu. Uśmiechaj się do każdego kogo spotkasz i nie
przestawaj. - powiedziała.
Łza spłynęła mi po policzku. Patrzyłam w jej oczy.
Widziałam w nich swoje odbicie. Dzięki jej zrozumiałam co to
życie. Muszę wrócić. Muszę wrócić do Denisa, do taty i do
Justina. Na pewno tęsknią.
-Muszę wrócić skarbie. - wypowiedziałam.
Dziewczynka uśmiechnęła się do mnie i popchnęła
mnie. Leciałam w dół czarnej przepaści. Krzyczałam, bałam się,
płakałam. Czy ja umrę? Co się dzieje?
Justin's
POV:
Obudziły mnie piszczące przyrządy podpięte do Lily.
Przestraszyłem się. Podbiegłem po doktora, który zaraz wpadł do
sali z kilkoma pielęgniarkami.
-Odzyskujemy ją, wybudza się. - krzyknął do
pielęgniarek. Ja w tym czasie odetchnąłem z ulgą.
-Panno Smith? Słyszy mnie Pani? - zapytał się Lily
doktor.
-Gdzie jestem? Co się stało? - słysząc jej głos,
przysunąłem się do niej. Jej brązowe oczy nareszcie się
otworzyły.
-Jezu Lily. - przysunąłem się do niej i przytuliłem.
-No proszę Pana, co pan wyprawia? - odsunął mnie
doktor od niej.
Powstrzymywałem łzy, które były spowodowane
szczęściem. Wybiegłem z sali poszukując taty Lily i Denisa.
-Obudziła się! - krzyknąłem do nich. Zerwali się
natychmiastowo z krzeseł i wbiegli ze mną do sali. Obstawiliśmy
Lily dookoła. Miałem ochotę płakać ze szczęścia, ale nie
jestem ciota i nie będę.
-Lily skarbie, martwiliśmy się o ciebie. - przytulił
Will swoją córkę. Była zszokowana, chyba dalej nie wiedziała co
się wydarzyło. Biedna. Lekarz z pielęgniarkami opuścili salę, a
my zostaliśmy razem z nią.
________________________________________________________________________
Hej :3
Rozdział krótki owszem, ale najbardziej chodzi mi w nim o wypowiedź małej Lily :)
Wiem, że blog czytają osoby, które mają problemy z cięciem się. Mam nadzieję, że w ten sposób zmotywowałam Was do tego, aby tego nie robić :)
Dla osób wierzących może być to spotkanie nawet z samym Bogiem :)
Okey, teraz sprawy organizacyjne :D
Nowy wygląd baardzo mi się podoba, a Wam? :D
Po lewej stronie jest odliczanie do nowego rozdziału więc będziecie dokładnie wiedzieć kiedy jest :D
Więc na dziś to tylko, oczywiście zdjątko na koniec :D
Dla osób wierzących może być to spotkanie nawet z samym Bogiem :)
Okey, teraz sprawy organizacyjne :D
Nowy wygląd baardzo mi się podoba, a Wam? :D
Po lewej stronie jest odliczanie do nowego rozdziału więc będziecie dokładnie wiedzieć kiedy jest :D
Więc na dziś to tylko, oczywiście zdjątko na koniec :D
Wspaniały szkoda że tak długo trzeba czekać . Nie przestawaj nigdy pisać . : )
OdpowiedzUsuńjezu, cudowny rozdział *.* :)
OdpowiedzUsuńWow! <3
OdpowiedzUsuńŚwietne :)
OdpowiedzUsuńświetny.
OdpowiedzUsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuńSuper :*
OdpowiedzUsuńŚWIETNY ♥
OdpowiedzUsuńCudo:)
OdpowiedzUsuńkocham go ♥
OdpowiedzUsuńcudo ; *
OdpowiedzUsuńsuper ; d
OdpowiedzUsuńmega ; )
OdpowiedzUsuńGenialny < 3
OdpowiedzUsuńświetny ; p
OdpowiedzUsuńwow ♥
OdpowiedzUsuńmmm kocham go ; *
OdpowiedzUsuńdawaj szybko nowy ; ) ♥
OdpowiedzUsuńjaram się nim ; )
OdpowiedzUsuńkocham twój blog jest wspaniały ; )
OdpowiedzUsuńcudo ♥
OdpowiedzUsuńsuper ^^
OdpowiedzUsuńkocham go .
OdpowiedzUsuńwow .
OdpowiedzUsuńUwielbiam go. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział < 3 .
OdpowiedzUsuńmasz świetnego bloga *.* bardzo fajnie się go czyta :) zapraszam do mnie jestem nowa i proszę o krótką opinię od profesjonalnej blogerki czy ma on sens :) // http://dancelover.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńMega! *-*
OdpowiedzUsuńBoże, piękne są te Twoje opowiadania! *.* Sama mam problem z samookaleczaniem, a ten rozdział dał mi wiele do myślenia.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały. :)
Jezu GENIALNY no po prostu genialny wow, super. Większość osób mi mówi że takie blogi to same głupoty, a jednak autorzy niektórych blogów potrafią coś mądrego przekazać sowim czytelnikom, tak jak TY!Super kocham Twój blog <33
OdpowiedzUsuńczekam na następny =) <33
xox
Jaaaaaaceee jestes cudowna tak samo jak rozdziały!!!płacze płacze płacze...nie mogę doczekac się kolejnego !!! <333333
OdpowiedzUsuńWow, widać że jakiemuś anonimkowi się spodobało, bo naspamował ci nieźle xD
OdpowiedzUsuńRozdział wyszedł Ci pięknie jak zawsze, ale ten nowy wygląd bloga mnie powala! <33
Wow, widać jakiemuś anonimkowi się bardzo spodobał rozdział tak ci naspamował xD
OdpowiedzUsuńRozdział jest piękny jak zawsze, a wygląd bloga mnie powala na maksa<3
przez przypadek wpadłam na te opowiadanie.. I muszę powiedzieć że jest świeetne <333
OdpowiedzUsuń/ Zapraszam do mnie: http://tunerstrachu-justinandrose.blogspot.com
świetnyy
OdpowiedzUsuń