Rozdział
16 – You have to be mine!
W
tym samym czasie...
Lily's
POV:
Położyłam
się kładąc jedną rękę na oczach, a drugiej pozwoliłam zwisać
swobodnie za łóżkiem. Krew z ran płynęła wzdłuż ręki, w
stronę palców, a na ich opuszkach kropla, po kropli spływała na
biały dywan w moim pokoju. Ciemno czerwonej krwi było więcej niż
zwykle, rany były doszczętnie głębokie. Z każdą kolejną
sekundą czułam się coraz gorzej. Robiło mi się słabo, miałam
mroczki przed oczami. Nie mogę oddychać. Zza drzwi słychać wołanie ojca. Nie mam nawet sił, aby coś odpowiedzieć. Ciekawe,
może teraz udało mi się zabić.
- Lily?!
Lily! - do pokoju wbiegł tata, klękając przed moim łóżkiem.
Położył moją ranną rękę na łóżku.
- Tatuś?
Przepraszam, nie chciałam. - przeprosiłam go ostatkiem sił.
Spojrzałam mu głęboko w oczy. Znalazłam w nich ból.
- Dzwonię po karetkę. - wyjął z kieszeni spodni telefon i wykonał
czynność o której mówił.
Czułam
się jeszcze gorzej, a świat wokół mnie wirował. Nie widziałam
nic wyraźnie, rany mnie piekły, a krew sączyła się z nim coraz
bardziej. W tym samym momencie do pokoju wbiegł Denis.
- Denis
idź po bandaże! - usłyszałam czyiś głos. Było to ostatnie
zdanie, które usłyszałam tego dnia. Następnie zamknęłam oczy i
straciłam kontakt z rzeczywistością.
Następnego
dnia...
Justin's
POV:
Ból
głowy zabijał mnie od środka. Nie pamiętam nic z poprzedniego
dnia. Od dawna nie wciągnąłem tak dużo. Obok mnie leżała jakaś
dziewczyna. Mam nadzieję, że nie zrobiłem nic czego mógłbym
potem żałować. Podniosłem się, opierając ręce na kolanach. Z
nocnej szafki wyjąłem paczkę papierosów i zapalniczkę. Wziąłem
jednego papierosa, a następnie zapaliłem odkładając paczkę na swoje
miejsce. Pozwoliłem aby dym wypełnij moje płuca.
- Nawet
po dobrym seksie musisz zapalić. - dziewczyna z którą byłem w tym
samym łóżku przekręciła się na drugi na drugi bok. Nie
wierzyłem własnym oczom.
- Kelly?!
- odskoczyłem od niej jak poparzony.
- A
kogo ty się spodziewałeś? Britney Spears? - zaśmiała się.
- Co
ty tutaj robisz do cholery?
- Nie
dziwię się, że nie pamiętasz. Byłeś tak zalany i naćpany, mało
co kontaktowałeś. Spaliśmy ze sobą. - uśmiechnęła się jakby
nie było w tym nic nadzwyczajnego.
- Kłamiesz.
- kiwałem głową przecząco. To nie może być prawda.
- Niestety
zamiast mojego imienia krzyczałeś ,,Lily". Miło było się z nią
zamienić na miejsca przynajmniej na jeden wieczór. - podniosła
się, owijając kołdrę wokół swojego tułowia.
- Byłem
pewien, że ty to Lily. - schowałem głowę w dłoniach.
Kelly
wstała z łóżka i chodziła po pokoju szukając ubrań przy okazji
coś mrucząc pod nosem. Pomimo iż miałem w pokoju nagą laskę
gotową skoczyć ze mną znowu do łóżka, nie zwracałem na nią
uwagi. Kiedy Lily się dowie co tutaj miało miejsce zostawi mnie.
Pociągnąłem po raz kolejny za papierosa, którego trzymałem w
palcach. Po paru buchach zgasiłem go na nocnej szafce.
- Wyjdź.
- powiedziałem ni stąd ni zowąd.
- Co?
-powiedziała przy okazji zakładając na siebie top.
- Wypierdalaj!
- krzyknąłem na nią.
- Jeszcze
będziesz mój. - odrzekła i kłapnęła drzwiami wychodząc.
Wypuszczając
ciężko powietrze z płuc, wstałem nakładając na siebie bokserki
i spodnie. Schowałem dłonie do kieszeni, wypuszczając kciuki na
wierzch i chodziłem po pokoju bez celu. W głowie miałem jedynie
urywki zdarzeń. Widziałem twarz Barkera, związaną Lily i wiele
innych okropnych obrazków. Najbardziej zastanawia mnie dlaczego to
Kelly przyszła, a nie Lily. W tym samym czasie do pokoju wszedł
Chaz.
- Ale
dałeś stary. - zaśmiał się, skacząc na fotel.
- Co
się wczoraj stało? - przejechałem dłonią po włosach, ciągnąc
za ich końce.
- Lily
cię zostawiła, a ty się pocieszyłeś Kelly. - śmiał się
ironicznie.
- Jak
to zostawiła?
- No
sory, nie wytrzymała psychicznie. Nawet ją polubiłem, więc
szkoda. Takie jak one nie mają miejsca w naszym świecie, także
dobrze, że to się stało teraz niż potem i byś cierpiał jeszcze
bardziej. My się zajmiemy interesami, a ona zostanie w tym swoim
malutkim świecie z Zoey i Andrew. Pogódź się z tym. - wstał z
fotela i poklepał mnie po ramieniu.
- Jakie
kurwa pogódź. - zrzuciłem jego dłoń z ramienia, a na siebie
założyłem biały T-shirt wycięty w V. Popsikałem się perfumami
z firmy Million i założyłem białe Supry na nogi.
- Gdzie
idziesz? - zapytał zdziwiony Chaz.
- Odzyskać
ją. - wziąłem z komody 100$ i wybiegłem z pomieszczenia.
Odwiedziłem
najbliższą kwiaciarnię i kupiłem bukiet pięknych czerwonych róż.
Muszę zrobić wszystko, aby Lily do mnie wróciła. Zapomnę o tej
sytuacji z Kelly i będzie dobrze. Najgorzej jak ta suka powie jej o
wszystkim. Lily by tego już chyba nie przeżyła, a Zoey do by mi
oczy wydłubała. Udałem się do domu dziewczyny na piechotę mimo
że samo dojście zajmuje prawie 40 minut. Jednak to nie ma w tej
chwili najmniejszego znaczenia. Po tych 40 minutach chodzenia pieszo,
zapukałem do drzwi domu Lily. Zamiast jej otworzyła mi je kobieta o
złotych włosach, około trzydziestki.
- Yy..
Dzień dobry. Zostałem Lily? - zapytałem, przy tym jąkając się.
Wyglądała jakby dopiero z wybiegu zeszła, ale to nie ona była w
tej chwili najważniejsza.
- Ty
jesteś Justin? - oparła się głową o futrynę drzwi.
- Tak.
To jest ona czy jej nie ma? - niecierpliwiłem się. Chyba chciała
ze mną flirtować.
- Nie
ma. Wczoraj wieczorem z Willem i Denisem pojechała do szpitala. -
skrzywiła się.
- Co
się stało?
- Pocięła
się. - westchnęła, jakby ją to w ogóle nie obchodziło.
Widocznie tak było.
- Który
szpital? - podniosłem głos.
- Ten
koło biblioteki imienia prezydenta Wilsona.
Nie
czekając na nic zbiegłem po schodach, a kwiaty wyrzuciłem do
pobliskiego kontenera. Biegłem do wskazanego szpitala ile sił w
nogach. To przeze mnie ona zrobiła sobie krzywdę, a jeśli się jej
coś stanie poważnego część mnie umrze.
Will's
POV:
- Aha,
wy mi zamkniecie córkę w psychiatryku i ja mam się niby na to
zgodzić? - szeptem podniosłem głos na doktora przyjmującego Lily.
- Panie
Smith, nie mamy wyboru. Na jej ciele są wyraźnie widoczne inny
blizny po samookaleczeniu. Ma 10 kg niedowagi. Świadczy to o tym, że
popadła w depresje, bardzo silną depresję. Lily potrzebuje
interwencji psychiatrycznej.
Odszedłem
od lekarza na metr, łapiąc się za kark i wypuszczając powietrze z
płuc. Nie mogłem pozbierać myśli, to zbyt wiele jak na jeden
dzień. Lily zbyt wiele przeszła w ciągu miesiąca.
- No
dobrze, porozmawiam z nią. - spojrzałem na doktora, nie czekając
na zgodę wszedłem do sali.
- Tato
kiedy mnie zabierzesz do domu? - popatrzyła na mnie zmęczonym
wzrokiem. Był w nich ból, cierpienie, żal. Coś czego nie powinno
być w tak młodym wieku u osoby.
- Lily,
to nie takie proste. - usiadłem na skraju szpitalnego łóżka.
- Dlaczego?
- podniosła się,
- Nie
wiem jak mam ci to powiedzieć... Robiłem wszystko, aby lekarz
zmienił decyzję...
- Tato?
- Zostałaś
skierowana na leczenie psychiatryczne. - ciężko przełknąłem
ślinę.
- Co?
- Lily się podniosła.
- To
jest konieczne. - wyznałem ze łzami w oczach. Lily równie szybko
pojawiły się szklanki w oczach.
- Tatusiu,
przepraszam. Obiecuję, ja już będę grzeszna. - kucnęła na
kołdrze, złapała mnie za ramiona i płakała.
- Panno
Smith, czas na panią. - przyszła pielęgniarka po moje dziecko.
- Nie!
Tatusiu błagam zrób coś. - wstała z łóżka i stanęła pod
oknem. W tej samej chwili do sali weszli dwaj sanitariusze z kaftanem
bezpieczeństwa. Lily momentalnie przysunęła się do okna, jakby
chciała wyskoczyć. Stanąłem przed nią, głęboko patrząc w jej
zielone oczka. Łzy strumieniami leciały po jej policzkach.
Sanitariusze podeszli do niej z pielęgniarką, szarpali się z nią,
traktowali ją jak worek – dosłownie.
- Tatoo
!! - krzyczała, kiedy zawijali ją w kaftan. Z kolei ja aby
schowałem twarz w dłoniach, żeby nie pokazać tych łez. Lily
kopała, krzyczała, robiła wszystko tylko żeby ją zostawili.
Szedłem za córką, ludzie patrzyli na nią jak na oszalałą. Przy
wejściu stał zdyszany chłopak Lily. Musiał biec, ponieważ miał
problemy z oddychaniem. Wyprostował plecy i patrzył szerokimi
oczyma na Lily.
- Panie
Smith co się stało? - podszedł do mnie i zapytał.
- Lily
zabierają do szpitala psychiatrycznego.
Witam Was po całkiem sporej przerwie :)
Pierwszą rzeczą jaką chyba rzuca się w oczy jest to że zminił się wygląd jak i NAZWA opowiadania. Nie ma już ,,Never go away" teraz jest STRANGER :)
Dlaczego Stranger? Jak wieksząć wie ,,stranger" to po angielsku inny/obcy.
Lily i Justin są dla siebie obcy. Nie w znaczeniu, że się nie znają, ale w takim że te światy są im obce. Porwnajcie sobie w wolnej chwili świat Lily i Justina, a zobaczycie tą różnice.
Jak niektórzy moga niestety wiedzieć moje opowiadanie znalazło się na Niezatapialnej Armadzie. Hm.. Nie ukrywam, że przykro mi było kiedy przeczytałam tą "analizę". Aczkolwiek dzięki temu przed wstawieniem rozdziału sprawdzam go. Poprzednie rozdziały są już poprawione :)
Niedługo pojawi się nowy zwiastun Strangera, także mam nadzieje, że teraz będzie lepiej i lepiej.
Jestem w trakcie pisania takiego dodatku do As long As You love me, więc Ci co czytali to będą niedługo mogli zobaczyć ;)
Jak się Wam podoba rozdział? :3
Boski! *.*
OdpowiedzUsuńAle kużwa, Lily jest biedna :C
Justin rób żesz coś chłopie! ;c
Czekam nn! ♥
Serio sprawdzałaś ten rozdział? Jest jeszcze sporo błędów. Przeczytaj go jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńPoza tym rozdział całkiem spoko. Tylko się przyczepie do tego że tak od razu ją w kaftan wzięli? Aż tak chora to ona chyba nie jest...
Ale to już twoja sprawa.
Dobrze że się wzięłaś w garść i zamiast dramatyzować starasz się poprawić.
Plus dla ciebie.
Pozdrawiam
Tak sprawdzalam :) A czy możesz mi napisać parę błedów kturcyh jaj nie widzę?
UsuńA Lily jest w kaftanie bo chciala uciec :)
UsuńOki oki tylko potem bo teraz nie mam bardzo czasu.
UsuńWieczorem napiszę.
O moj Bozeee kocham ten rozdzial
OdpowiedzUsuńWiedziałam że wtedy się nie przespał z Lily. Poprostu wiedziałam.
OdpowiedzUsuńOMG <3 Kocham kocham i jeszcze raz kocham ten rozdział. !
OdpowiedzUsuńJak ustawiłaś sobie że blog można czytać w różnych językach... bo ja dopiero zaczynam pisać bloga i chciałabym mieć coś takiego.?
OdpowiedzUsuńświetny :*
OdpowiedzUsuńJezu.... To jest po prostu no... REWELACYJNE!! *0* nie mogę się doczekać następnego <33
OdpowiedzUsuńZapraszam też do siebie:))
http://believe-and-you-will-see.blogspot.com/
Troche zazdroszcze lily...
OdpowiedzUsuńświetny , czekam na nn <3333333
OdpowiedzUsuńPiękny nie mogę się doczekać następnego
OdpowiedzUsuńkiedy jest następny rozdział?
OdpowiedzUsuńhttp://beliebermahone.blogspot.com/?m=1
UsuńJa myślałam, że on był tak nacpany i zachlany, że on ją miał w wyobraźni i że robił to z powietrzem.
OdpowiedzUsuń__________________
Ogólnie rozdział doskonały!
Na pewno, będę dalej czytała te opowiadanie i czekam na kolejne rozdziały.
Każdego dnia sprawdzałam, czy jest już 16 rozdział. Czekałam z niecierpliwością, więc była wielka ulga dla mnie, gdy już zobaczyłam, że jest.
Powodzenia, z dalszym pisaniem! ;*
Kiedy następny???!!
OdpowiedzUsuńSiemanko ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na moje opowiadanie o Justinie i Kelsey. Justin jest gangsterem, który się zakochał. Dużo zwrotów akcji, które mrożą krew w żyłach, zachęcam! :)
http://forbidden-love-danger.blogspot.com/
proszę pisz dalej i się nie poddawaj !
OdpowiedzUsuńSUPER !!!! CZEKAM NA NEXT !!!! :-)
OdpowiedzUsuńświetny :) kiedy nastepny?
OdpowiedzUsuńdlaczego tak długo nie dodajesz?
OdpowiedzUsuńJeju, czytam to po raz kolejny i znowu płaczę :'( kiedy dodasz nowy? <33
OdpowiedzUsuńCholero, dodaj nexta. <3
OdpowiedzUsuńprosze dodaj chociarz któtki rożdział
OdpowiedzUsuń