piątek, 20 czerwca 2014

~Rozdział 16~

Rozdział 16 – You have to be mine!

W tym samym czasie...

Lily's POV:
Położyłam się kładąc jedną rękę na oczach, a drugiej pozwoliłam zwisać swobodnie za łóżkiem. Krew z ran płynęła wzdłuż ręki, w stronę palców, a na ich opuszkach kropla, po kropli spływała na biały dywan w moim pokoju. Ciemno czerwonej krwi było więcej niż zwykle, rany były doszczętnie głębokie. Z każdą kolejną sekundą czułam się coraz gorzej. Robiło mi się słabo, miałam mroczki przed oczami. Nie mogę oddychać. Zza drzwi słychać wołanie ojca. Nie mam nawet sił, aby coś odpowiedzieć. Ciekawe, może teraz udało mi się zabić.
- Lily?! Lily! - do pokoju wbiegł tata, klękając przed moim łóżkiem. Położył moją ranną rękę na łóżku.
- Tatuś? Przepraszam, nie chciałam. - przeprosiłam go ostatkiem sił. Spojrzałam mu głęboko w oczy. Znalazłam w nich ból. - Dzwonię po karetkę. - wyjął z kieszeni spodni telefon i wykonał czynność o której mówił.
Czułam się jeszcze gorzej, a świat wokół mnie wirował. Nie widziałam nic wyraźnie, rany mnie piekły, a krew sączyła się z nim coraz bardziej. W tym samym momencie do pokoju wbiegł Denis.
- Denis idź po bandaże! - usłyszałam czyiś głos. Było to ostatnie zdanie, które usłyszałam tego dnia. Następnie zamknęłam oczy i straciłam kontakt z rzeczywistością.

Następnego dnia...

Justin's POV:
Ból głowy zabijał mnie od środka. Nie pamiętam nic z poprzedniego dnia. Od dawna nie wciągnąłem tak dużo. Obok mnie leżała jakaś dziewczyna. Mam nadzieję, że nie zrobiłem nic czego mógłbym potem żałować. Podniosłem się, opierając ręce na kolanach. Z nocnej szafki wyjąłem paczkę papierosów i zapalniczkę. Wziąłem jednego papierosa, a następnie zapaliłem odkładając paczkę na swoje miejsce. Pozwoliłem aby dym wypełnij moje płuca.
- Nawet po dobrym seksie musisz zapalić. - dziewczyna z którą byłem w tym samym łóżku przekręciła się na drugi na drugi bok. Nie wierzyłem własnym oczom.
- Kelly?! - odskoczyłem od niej jak poparzony.
- A kogo ty się spodziewałeś? Britney Spears? - zaśmiała się.
- Co ty tutaj robisz do cholery?
- Nie dziwię się, że nie pamiętasz. Byłeś tak zalany i naćpany, mało co kontaktowałeś. Spaliśmy ze sobą. - uśmiechnęła się jakby nie było w tym nic nadzwyczajnego.
- Kłamiesz. - kiwałem głową przecząco. To nie może być prawda.
- Niestety zamiast mojego imienia krzyczałeś ,,Lily". Miło było się z nią zamienić na miejsca przynajmniej na jeden wieczór. - podniosła się, owijając kołdrę wokół swojego tułowia.
- Byłem pewien, że ty to Lily. - schowałem głowę w dłoniach.
Kelly wstała z łóżka i chodziła po pokoju szukając ubrań przy okazji coś mrucząc pod nosem. Pomimo iż miałem w pokoju nagą laskę gotową skoczyć ze mną znowu do łóżka, nie zwracałem na nią uwagi. Kiedy Lily się dowie co tutaj miało miejsce zostawi mnie. Pociągnąłem po raz kolejny za papierosa, którego trzymałem w palcach. Po paru buchach zgasiłem go na nocnej szafce.
- Wyjdź. - powiedziałem ni stąd ni zowąd.
- Co? -powiedziała przy okazji zakładając na siebie top.
- Wypierdalaj! - krzyknąłem na nią.
- Jeszcze będziesz mój. - odrzekła i kłapnęła drzwiami wychodząc.
Wypuszczając ciężko powietrze z płuc, wstałem nakładając na siebie bokserki i spodnie. Schowałem dłonie do kieszeni, wypuszczając kciuki na wierzch i chodziłem po pokoju bez celu. W głowie miałem jedynie urywki zdarzeń. Widziałem twarz Barkera, związaną Lily i wiele innych okropnych obrazków. Najbardziej zastanawia mnie dlaczego to Kelly przyszła, a nie Lily. W tym samym czasie do pokoju wszedł Chaz.
- Ale dałeś stary. - zaśmiał się, skacząc na fotel.
- Co się wczoraj stało? - przejechałem dłonią po włosach, ciągnąc za ich końce.
- Lily cię zostawiła, a ty się pocieszyłeś Kelly. - śmiał się ironicznie.
- Jak to zostawiła?
- No sory, nie wytrzymała psychicznie. Nawet ją polubiłem, więc szkoda. Takie jak one nie mają miejsca w naszym świecie, także dobrze, że to się stało teraz niż potem i byś cierpiał jeszcze bardziej. My się zajmiemy interesami, a ona zostanie w tym swoim malutkim świecie z Zoey i Andrew. Pogódź się z tym. - wstał z fotela i poklepał mnie po ramieniu.
- Jakie kurwa pogódź. - zrzuciłem jego dłoń z ramienia, a na siebie założyłem biały T-shirt wycięty w V. Popsikałem się perfumami z firmy Million i założyłem białe Supry na nogi.
- Gdzie idziesz? - zapytał zdziwiony Chaz.
- Odzyskać ją. - wziąłem z komody 100$ i wybiegłem z pomieszczenia.
Odwiedziłem najbliższą kwiaciarnię i kupiłem bukiet pięknych czerwonych róż. Muszę zrobić wszystko, aby Lily do mnie wróciła. Zapomnę o tej sytuacji z Kelly i będzie dobrze. Najgorzej jak ta suka powie jej o wszystkim. Lily by tego już chyba nie przeżyła, a Zoey do by mi oczy wydłubała. Udałem się do domu dziewczyny na piechotę mimo że samo dojście zajmuje prawie 40 minut. Jednak to nie ma w tej chwili najmniejszego znaczenia. Po tych 40 minutach chodzenia pieszo, zapukałem do drzwi domu Lily. Zamiast jej otworzyła mi je kobieta o złotych włosach, około trzydziestki.
- Yy.. Dzień dobry. Zostałem Lily? - zapytałem, przy tym jąkając się. Wyglądała jakby dopiero z wybiegu zeszła, ale to nie ona była w tej chwili najważniejsza.
- Ty jesteś Justin? - oparła się głową o futrynę drzwi.
- Tak. To jest ona czy jej nie ma? - niecierpliwiłem się. Chyba chciała ze mną flirtować.
- Nie ma. Wczoraj wieczorem z Willem i Denisem pojechała do szpitala. - skrzywiła się.
- Co się stało?
- Pocięła się. - westchnęła, jakby ją to w ogóle nie obchodziło. Widocznie tak było.
- Który szpital? - podniosłem głos.
- Ten koło biblioteki imienia prezydenta Wilsona.
Nie czekając na nic zbiegłem po schodach, a kwiaty wyrzuciłem do pobliskiego kontenera. Biegłem do wskazanego szpitala ile sił w nogach. To przeze mnie ona zrobiła sobie krzywdę, a jeśli się jej coś stanie poważnego część mnie umrze.

Will's POV:
- Aha, wy mi zamkniecie córkę w psychiatryku i ja mam się niby na to zgodzić? - szeptem podniosłem głos na doktora przyjmującego Lily.
- Panie Smith, nie mamy wyboru. Na jej ciele są wyraźnie widoczne inny blizny po samookaleczeniu. Ma 10 kg niedowagi. Świadczy to o tym, że popadła w depresje, bardzo silną depresję. Lily potrzebuje interwencji psychiatrycznej.
Odszedłem od lekarza na metr, łapiąc się za kark i wypuszczając powietrze z płuc. Nie mogłem pozbierać myśli, to zbyt wiele jak na jeden dzień. Lily zbyt wiele przeszła w ciągu miesiąca.
- No dobrze, porozmawiam z nią. - spojrzałem na doktora, nie czekając na zgodę wszedłem do sali.
- Tato kiedy mnie zabierzesz do domu? - popatrzyła na mnie zmęczonym wzrokiem. Był w nich ból, cierpienie, żal. Coś czego nie powinno być w tak młodym wieku u osoby.
- Lily, to nie takie proste. - usiadłem na skraju szpitalnego łóżka.
- Dlaczego? - podniosła się,
- Nie wiem jak mam ci to powiedzieć... Robiłem wszystko, aby lekarz zmienił decyzję...
- Tato?
- Zostałaś skierowana na leczenie psychiatryczne. - ciężko przełknąłem ślinę.
- Co? - Lily się podniosła.
- To jest konieczne. - wyznałem ze łzami w oczach. Lily równie szybko pojawiły się szklanki w oczach.
- Tatusiu, przepraszam. Obiecuję, ja już będę grzeszna. - kucnęła na kołdrze, złapała mnie za ramiona i płakała.
- Panno Smith, czas na panią. - przyszła pielęgniarka po moje dziecko.
- Nie! Tatusiu błagam zrób coś. - wstała z łóżka i stanęła pod oknem. W tej samej chwili do sali weszli dwaj sanitariusze z kaftanem bezpieczeństwa. Lily momentalnie przysunęła się do okna, jakby chciała wyskoczyć. Stanąłem przed nią, głęboko patrząc w jej zielone oczka. Łzy strumieniami leciały po jej policzkach. Sanitariusze podeszli do niej z pielęgniarką, szarpali się z nią, traktowali ją jak worek – dosłownie.
- Tatoo !! - krzyczała, kiedy zawijali ją w kaftan. Z kolei ja aby schowałem twarz w dłoniach, żeby nie pokazać tych łez. Lily kopała, krzyczała, robiła wszystko tylko żeby ją zostawili. Szedłem za córką, ludzie patrzyli na nią jak na oszalałą. Przy wejściu stał zdyszany chłopak Lily. Musiał biec, ponieważ miał problemy z oddychaniem. Wyprostował plecy i patrzył szerokimi oczyma na Lily.
- Panie Smith co się stało? - podszedł do mnie i zapytał.

- Lily zabierają do szpitala psychiatrycznego.


Witam Was po całkiem sporej przerwie :)
Pierwszą rzeczą jaką chyba rzuca się w oczy jest to że zminił się wygląd jak i NAZWA opowiadania. Nie ma już ,,Never go away" teraz jest STRANGER :)
Dlaczego Stranger? Jak wieksząć wie ,,stranger" to po angielsku inny/obcy.
Lily i Justin są dla siebie obcy. Nie w znaczeniu, że się nie znają, ale w takim że te światy są im obce. Porwnajcie sobie w wolnej chwili świat Lily i Justina, a zobaczycie tą różnice.
Jak niektórzy moga niestety wiedzieć moje opowiadanie znalazło się na Niezatapialnej Armadzie. Hm.. Nie ukrywam, że przykro mi było kiedy przeczytałam tą "analizę". Aczkolwiek dzięki temu przed wstawieniem rozdziału sprawdzam go. Poprzednie rozdziały są już poprawione :)
Niedługo pojawi się nowy zwiastun Strangera, także mam nadzieje, że teraz będzie lepiej i lepiej.
Jestem w trakcie pisania takiego dodatku do As long As You love me, więc Ci co czytali to będą niedługo mogli zobaczyć ;)

Jak się Wam podoba rozdział? :3


26 komentarzy:

  1. Boski! *.*
    Ale kużwa, Lily jest biedna :C
    Justin rób żesz coś chłopie! ;c
    Czekam nn! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Serio sprawdzałaś ten rozdział? Jest jeszcze sporo błędów. Przeczytaj go jeszcze raz.
    Poza tym rozdział całkiem spoko. Tylko się przyczepie do tego że tak od razu ją w kaftan wzięli? Aż tak chora to ona chyba nie jest...
    Ale to już twoja sprawa.
    Dobrze że się wzięłaś w garść i zamiast dramatyzować starasz się poprawić.
    Plus dla ciebie.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sprawdzalam :) A czy możesz mi napisać parę błedów kturcyh jaj nie widzę?

      Usuń
    2. A Lily jest w kaftanie bo chciala uciec :)

      Usuń
    3. Oki oki tylko potem bo teraz nie mam bardzo czasu.
      Wieczorem napiszę.

      Usuń
  3. O moj Bozeee kocham ten rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam że wtedy się nie przespał z Lily. Poprostu wiedziałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG <3 Kocham kocham i jeszcze raz kocham ten rozdział. !

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ustawiłaś sobie że blog można czytać w różnych językach... bo ja dopiero zaczynam pisać bloga i chciałabym mieć coś takiego.?

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu.... To jest po prostu no... REWELACYJNE!! *0* nie mogę się doczekać następnego <33

    Zapraszam też do siebie:))
    http://believe-and-you-will-see.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Troche zazdroszcze lily...

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny , czekam na nn <3333333

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękny nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  11. kiedy jest następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja myślałam, że on był tak nacpany i zachlany, że on ją miał w wyobraźni i że robił to z powietrzem.
    __________________

    Ogólnie rozdział doskonały!
    Na pewno, będę dalej czytała te opowiadanie i czekam na kolejne rozdziały.
    Każdego dnia sprawdzałam, czy jest już 16 rozdział. Czekałam z niecierpliwością, więc była wielka ulga dla mnie, gdy już zobaczyłam, że jest.
    Powodzenia, z dalszym pisaniem! ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy następny???!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Siemanko ;)
    Zapraszam na moje opowiadanie o Justinie i Kelsey. Justin jest gangsterem, który się zakochał. Dużo zwrotów akcji, które mrożą krew w żyłach, zachęcam! :)
    http://forbidden-love-danger.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. proszę pisz dalej i się nie poddawaj !

    OdpowiedzUsuń
  16. SUPER !!!! CZEKAM NA NEXT !!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. świetny :) kiedy nastepny?

    OdpowiedzUsuń
  18. dlaczego tak długo nie dodajesz?

    OdpowiedzUsuń
  19. Jeju, czytam to po raz kolejny i znowu płaczę :'( kiedy dodasz nowy? <33

    OdpowiedzUsuń
  20. prosze dodaj chociarz któtki rożdział

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz sprawia uśmiech na mojej twarzy :)