Rozdział 15 – She's gone.
Lily's
POV:
- Zostaw ją. - usłyszałam głos, który dochodził zza
moich pleców. To Justin.
- Książę przyjechał po księżniczkę. No pięknie.
Tym sposobem udowodniłeś, że nawet jesteś w stanie poświęcić
życie dla tej dziwki, haha pantoflarz. - wydobył się po raz
kolejny z niego żałosny śmiech. Okropne.
- Thomas, jesteś cipą. Aby mi dokopać, używasz do
tego mojej dziewczyny. Bierz kasę i zostaw nas w spokoju. - rzucił
w niego jakąś torbą. Ten cały Thomas schował swój pistolet i
otworzył torbę. Znajdowały się w niej pieniądze i było ich
całkiem dużo.
- Grzeczny chłopczyk. Wypierdalajcie! - rozkazał.
Justin wziął mnie za rekę i wyszliśmy z magazynu. Mężczyźni
wymienili się spojrzeniami, ja prosiłam aby wyjść stąd jak
najszybciej. Ostanie czego potrzebowałam to bójka między nimi lub
zostanie tu kolejne kilka godzin.
- Szybko, szybko! - krzyknął do chłopaków.
W tempie natychmiastowym weszliśmy do auta i
odjechaliśmy z piskiem opon.
- Nic ci nie zrobił? - spytał.
Wyjrzałam za okno ignorując go. Chwila ta sprawiła,
że zwątpiłam w nasz związek. To nie na moje siły. Nie chciałam
być w to wmieszana.
Justin's
POV:
Lily nie odzywała się do mnie. Nawet jej się nie
dziwiłem. Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw.
- Przejdzie jej. - zapewniał mnie Chaz.
Delikatnie się uśmiechnąłem i powróciłem myślami
do mojej dziewczyny. Atmosfera między nami zgęstniała, a Lily była
pełna emocji. Po dojechaniu na miejsce wysiedliśmy z auta i
poszliśmy do speluny.
- Chodź. - złapałem Lily za rękę i chciałem iść
na górę, aczkolwiek puściła moją dłoń, zmierzyła mnie
wzorkiem i pobiegła na górę. Zrobiłem to samo co ona. Weszliśmy
do mojego pokoju i zamknąłem za nami drzwi.
- O co ci chodzi? - zapytałem, naprawdę nie wiedziałem
dlaczego tak się zachowuje.
- Nie wiesz? Naprawdę nie wiesz?! Zostałam w to gówno
wciągnięta w ogóle tego nie chcąc. - krzyknęła na mnie.
- Lily, przepraszam, ale spróbuj mnie zrozumieć. Skąd
mogłem wiedzieć że on cię zabierze? - starałem się wytłumaczyć.
Bardzo chcę aby mnie zrozumiała.
- No właśnie. Skąd?! A jakby mnie zabił?! Jak byś to
wytłumaczył mojemu ojcu? Och przepraszam Panie Smith, ale zabito
panu córkę. Właśnie tak?! - rozpłakała się.
- Nie.. - wymamrotałem.
- A jak?! No powiedz jak! - popchnęła mnie delikatnie.
Odkręciłem się w bok, próbując powstrzymać emocję. W tej
chwili zamilkłem.
- Teraz nic nie powiesz? No zareaguj jakoś!
- Przepraszam. - wyszeptałem.
- Tylko tyle? Justin, na Boga ja nawet po bułki do
sklepu nie mogę pójść, nie martwiąc się że ktoś mnie zabije.
- wierzch dłoni przyłożyła do ust, aby zahamować łzy.
- Ty chyba nie chcesz odejść? - ocknąłem się. Powoli
zacząłem dopuszczać tą myśl do siebie. Jestem najgorszym
chłopakiem na świecie.
- A co jeśli tak? - zbliżyła się.
- Lil, potrzebuję cię tu. - zrobiłem krok w jej
stronę. Staliśmy bardzo blisko siebie. Wierzchem dłoni
przejechałem po jej ramieniu
- A ja potrzebuję świętego spokoju. - na chwilę
złapała się za skronie i przymknęła oczy. - Jus, zobacz co się
dzieje. Może się pośpieszyliśmy z tym związkiem. Ja nawet nie
wiem jaki jest twój ulubiony kolor. - uśmiechnęła się sztucznie.
- Ja też....nie wiem jaki jest twój ulubiony kolor. -
spuściłem wzrok w dół.
- No właśnie. To koniec Justin, nie ma to sensu. Nic o
sobie nie wiemy, a się kochamy. Nonsens. Jeżeli to przeznaczenie to
znowu los nas połączy. - wycofała się w tył i odeszła. ODESZŁA.
Lily's
POV:
- Cześć chłopaki. - pożegnałam się i wyszłam. Było
dosyć chłodno, a ja nie miałam nawet sweterka na sobie. Wiatr
czochrał mi włosy, co przyprawiało mnie o nerwicę żołądka.
Rozglądałam się po okolicy, nie znajdując nic szczególnie
wyjątkowego. Nie szłam w stronę domu, obrałam za kierunek most,
na którym poznałam się z Justinem. Nie wiem po co tam idę. Może
po to aby przypomnieć sobie te wszystkie chwile? To jest ciężkie,
jakby głaz spadl prosto na mnie i mnie rozgniótł. Boli mnie za
cała sytuacja. To nie taki powinno mieć koniec. Zresztą, co ja
mogę planować, byliśmy ze sobą tylko miesiąc. Przez ten czas nie
pocięłam się ANI RAZU. Zdumiewające, prawda? Kiedyś to nie było
realne, a teraz udało się to dzięki Justinowi. Świat w którym
żyjemy jest okrutny i nie ma w nim bezpiecznej i bez bolesnej
miłości. Nie można kochać jednej osoby przez całe swoje życie,
dowodem tego są moi rodzice. Zamieszkała z nami Jennifer, a mama
się nie odezwała. Na Boga, dlaczego mam zawsze w życiu pod górkę?!
Zawsze kiedy przechodzę koło lasu boję się, że zobaczę
wisielca. Teraz pewnie 50% ludzi powie ,,ja też”. Tym wisielcem
mogę być ja w każdej chwili. Nie wiadomo jakie życie pisze nam
scenariusze, ale nie warto żyć przeszłością. Kiedy doszłam na
most, oparłam się o barierkę i patrzyłam w głęboką dal rzeki.
-Lily
to ty ? - spytał.
-
Justin..- zaczęłam.
Chłopak
wycofał się w tył. Wypuścił głośno powietrze i usiadł.
Usiadłam obok niego.
-
Dlaczego się chcesz zabić? - spytałam.
-
Lily, ja.. - zaczął.
-
Co ty?
-
Kurwa, podobasz mi się cholernie. Czułem, że to ty, ale nie byłem
pewien. - pociągnął za końce swoich włosów. Usiadłam przed nim
i po prostu się uśmiechnęłam.
-
Nie zrobimy tego. - oznajmiłam z uśmiechem na twarzy.
-
Teraz nawet nie chcę. - ujął moją brodę w dwóch palcach.
Zbliżył
się do mnie i delikatnie musnął moje usta.
Kiedy
to wspomnienie powróciło rozpłakałam się. Odwróciłam się, tak
aby patrzeć na miejsce, w którym kiedyś siedzieliśmy razem.
Widziałam w mgle nas tam siedzących. Mgła którą jednym ruchem
dłoni można było rozwiać.
-
Dlaczego dziś mnie obroniłeś ?
-Lily,
mówiłem ci, że biorę. Ja rozumiem cię. Chcę ci pomóc z tym
okaleczaniem się. -uśmiechnął się. Jejku, ale on miał słodkie
te dołeczki w policzkach. Przysunęłam się do niego, a dłonie
położyłam na jego klatce piersiowej.
-Dobrze,
ale pod warunkiem, że zgodzisz się, abym ja mogła ci pomóc
skończyć z narkotykami.
-Tak
jest. - wstał, a ja wraz z nim.
-Lily
zawsze cię lubiłem tylko nie chciałem, żeby Kelly, Miley i
chłopaki się ode mnie odwrócili, ale teraz mam to w dupie.
Chłopaki się na pewno nie odwrócą zwłaszcza teraz, a laski mnie
nie obchodzą. - pocałował mnie w czoło.
-Dlaczego
zwłaszcza teraz ? - zdziwiłam się.
-Nie
mogę ci powiedzieć, bo tu chodzi o Twoje bezpieczeństwo, ale
spróbuj mi zaufać. - przytulił mnie.
-Okey.
- uśmiechnęła się.
-Gdy
się uśmiechasz, jesteś taka śliczna.- zbliżył swoje usta do
moich. Z początku był to niewinny buziak, który przerodził się w
namiętny i czuły pocałunek. Tak idealnie to robił. Stresowałam
się strasznie. Nie chciałam żeby coś poszło nie tak.
Uśmiechnęłam
się, na samą myśl o wspomnieniu pierwszego pocałunku. Odwróciłam
się z powrotem patrząc na rzekę. Wiatr rozdmuchał moje włosy, a
po policzku spłynęła jedna samotna łza.
- Nie
mogę już tak dłużej. - wyłkałam.
Odepchnęłam
się od barierki i biegłam przed siebie czym prędzej. W głowie
szumiały mi wszystkie słowa Justina. Na moich policzkach powstało
tsunami. Popychałam ludzi stojących mi na drodze, pewnie uważali
mnie za wariatkę. To nie istotne w tej chwili. Wbiegłam do domu
niczym tornado. Denis, tata i Jennifer widzieli tylko jak przemykam.
Wbiegłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Stanęłam przy
nich i rozejrzałam się po pokoju ciężko dysząc. Podbiegłam do
biurka i wyjęłam z niego szufladę. Z szuflady wyrzuciłam cała
zawartość, a następnie odrzuciłam ją na bok. Spośród tych
wszystkich rzeczy szukałam w desperacji pudełeczka po kolczykach.
Kiedy je znalazłam, wyjęłam z niego srebrną żyletkę. Chwyciłam
ją i usiadłam na łóżku. Położyłam lewą rękę na kolanie i
patrzyłam na nią szukając wolnego miejsca. Powiem wprost, nie było
go za wiele. Przy zgięciu ręki utworzyłam nowe rany.
Justin's
POV:
- Aaaa!!
- krzyknąłem , rzucając ramką w której było
zdjęcie moje i Lily,
przez pokój. -Kurwa, kurwa, kurwa! - chodziłem po pokoju, w tę i z
powrotem ciężko dysząc.
Co
ja zrobię teraz bez Lily?
Jebany
Barker, musiał akurat w tym momencie i akurat nam zakłócić spokój
i szczęście. Przez tego człowieka straciłem miłość swojego
życia. Nie daruję mu tego, zapłaci mi za to i to ostro.
Zatrzymałem się przez telewizorem, spojrzałem kątem oka na
kuferek stojący pod telewizorem.
Wziąć
czy nie?
Nie
zastanowiwszy się już ani chwili dłużej, wziąłem ten kuferek do
ręki i klęknąłem przy komodzie. Wyjąłem ze środka wszystkie
saszetki z kokainą i metamfetaminą. Wysypałem substancje na jedną
kupkę i zmieszałem je ze sobą. Z portfela wyciągnąłem 100$, a
następnie przygniotłem je na płasko i podzieliłem na pięć
białych pasków. Zwinąłem pieniądz w rurkę. Przysunąłem rurek
do prawej dziurki nosa, a lewą zatkałem palcem wskazującym.
Wciągnąłem dwie pierwsze kreski. Wziąłem powietrze rzez nos,
dokładniej wciągając narkotyk. Resztę wziąłem drugą dziurką
od nosa. Przez chwilę zakręciło mi się w głowie, aczkolwiek
zignorowałem to. Poczułem jak substancje powoli zaczynają
przejmować kontrolę nad moim mózgiem. Zbiegłem na dół po
alkohol. Wyjąłem z lodówki kilka piw i dwie butelki wódki.
Powróciwszy do pokoju, usadowiłem się okrakiem na fotelu.
Otworzyłem sobie alkohol i spożywałem go jeden za drugim.
Lily
nie zostawiła by cię tak łatwo. Życie bez niej jest szare, bez
sensu. Paradoks tkwi w tym, że kocham ją, a ona mnie nie chce znać.
Przecież to nie moja wina, niech ona wróci. Zrobię wszystko.
Naprawdę wszystko.
,,
-Jutro kochanie, to ja cię gdzieś zabiorę. – uśmiechnąłem się
do niej i musnąłem usta.
-Gdzie? –
spytała podekscytowana, a na jej buzi pojawił się słodki uśmiech.
Miała przepiękne dołeczki pod oczami, które dodawały jej
wdzięku.
-Niespodzianka.
– uśmiechając się do niej zadziornie i pokazując, że nie
pisnę ani słówka ruszyłem w stronę speluny. „
Tak
wiele chciałem jej pokazać, dać. Była miłością mojego życia.
To niesprawiedliwe. Ona nie może mnie zostawić tak po prostu. Nie
po tym co przeszedłem kiedy była chociażby w szpitalu. Lily,
dlaczego mi to robisz?
Siedząc
tak na fotelu i myśląc piłem. Piłem, aby zapomnieć. Narkotyki
już zadziałały praktycznie. Jestem tak zalany i naćpany, aż nie
kontaktuje i nie myślę racjonalnie. Wstałem z czegoś na czym
siedziałem i szedłem przez plażę. Palce zanurzałem w piasku.
Słońce, woda, plaża. Brakowało tutaj tylko Lily. Podbiegłem do
leżaka i wziąłem telefon.
Do:
''Lily'' – Przyjdź do mnie, kochanie.
Od:
''Lily'' – Czekałam aby na tą wiadomość misiaczku. Zaraz
będę :*
Zablokowałem
telefon i odłożyłem go na miejsce. Rozebrałem się do bokserek, a
potem wbiegłem do wody. Chlapałem nią, skakałem. Brakowało tutaj
tylko jej. Nie mogłem się doczekać kiedy przyjdzie moja
księżniczka. Para Królewska, kłaniajcie się i całujcie nasze
stopy. Śmiałem się sam z siebie.
- Kocham
Cię Lily, kocham! - krzyknąłem na całe gardło. Usiadłem na
piasku, czekając na dziewczynę. Miałem ochotę kochać się z nią
tu i teraz.
- Cześć
Justin. - usłyszałem cichy głosik zza pleców.
- Księżniczko,
czekałem na ciebie całą wieczność. - stanąłem przed nią i
przysunąłem za biodra do siebie. Przeszedłem od razu do rzeczy.
Całowałem ją po obojczyku, a następnie po szyi. Z dziewczyny
wychodziły ciche jęki, kiedy mój język masował jej szyję.
Robiłem krótkie malinki na jej ciele. Z szyi natomiast przeniosłem
się do ust. Delikatnie muskałem jej wargi. Były jak truskawki
rosnące na wiosnę. Słodkie i delikatne. Przejechałem językiem po
jej dolnej wardze. Lily rozszerzyła wargi, co dało mi znak że
prosi o więcej. Mój język niemalże wtargnął do jej ust i
masował jej podniebienie. Na chwile przerywając ten jakże namiętny
pocałunek zdjąłem jej bluzkę i stanik.
- Jesteś
taka seksowna. - wyszeptałem powracając do pocałunku.
- Wiem
Justin.- jęknęła.
Rzuciłem
nas na piach, nie dając jej żadnej przerwy na złapanie oddechu.
Zsunąłem się w dół, aby dostarczyć przyjemności jej piersiom.
Zdecydowanie mocno i stanowczo, ssałem i delikatnie podgryzałem jej
sutki. Dziewczyna, aż piszczała z rozkoszy. Lily rozebrała się do
naga w międzyczasie oraz zdjęła mi bokserki. Dotykałem jej biust,
całując całe jej ciało.
- Pieprz
mnie Justin! - krzyknęła z rozkoszy.
Nie
czekałem ani chwili dłużej. Wszedłem w nią, w tym samym czasie
dziewczyna wygięła plecy w łuk. Nie zwracając na nią uwagi,
przyśpieszałem ruchy biodrami, dostarczając nam obojgu
przyjemności. Kochałem się z ukochaną całą noc.
Hej :) Rozdział dodaję na czas także jest oki. Przejdę do rzeczy. Przeraża mnie to co się dzieje. Nparawdę..
To nie jest normalne, to jest chore. Moje opowiadanie trawia na jakieś analizy (żeby były one chociaż mądre) i jest krytykowany przez jakiś "dorosłych" mówiących o mnie cyt. ,,gimbus" sami zachowując się gorzej. Nie rozumiem tego i nie potrafię. Dlatego chcąc zaoszczędzić tego mam do CZYTELNIKÓW mojego opowiadania kilka pytań.
1. Czy to opowiadanie jest naprawdę złe?
2. Co byś zmienił/a w tym opowiadaniu?
3. Czy chcesz aby opowiadanie było kontynuowane?
4. Czy chcesz abym to opowiadanie skończyła i pisała nowe czy może juz nic nie chcesz czytać mojego autorstwa?
Odpowiedzi na te pytania zajmą Wam chwile, a mi bardzo pomogą.
Niektórzy z Was mogą wiedzieć, że tlumaczyłam fragment Danger's Back. Było dla mnie to niesamowite przeżycie :) No bo wkońcu to słynny Danger. Jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu :)
Na dzisiaj to koniec, a nowy rozdział pojawi się jak zobacze waszą opinie :)
Cześć :3
1. Opowiadanie jest świetne!
OdpowiedzUsuń2. Nic, bo jest idealne!
3. Oczywiście, że tak!
4. Nie kończ pisać tego opowiadania, jest świetne i kontynuuj pisanie go! :)
1. Tak.
OdpowiedzUsuń2. Większe prawdopodobieństwo charakterologiczne
3. Nie.
Pusia
Nie przejmuj się opinią jakiś idiotów pisz dalej dla nas. Zawsze jesteśmy z Tobą i nigdzie się nie wybieramy . Masz dar, który nie jedna osoba chciałaby mieć więc nie zmarnuj go bo jacyś ludzie gadają. Wiesz, że zawsze będę .
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału jest wspaniały i czekam niecierpliwie na następny . < 3
1.opowiadanie jest genialne!
OdpowiedzUsuń2.nic bym nie zmieniała *-*
3.tak, chce byś dalej pisała <33
4.będę czytać wszystko co piszesz <3
A tak swoją drogą to rewelacyjny rozdział i czekam na następny :**
xox
jeejku pisz dalej,jest wspaniale...ale dodawaj czesciej....
OdpowiedzUsuńKontynuacja to opowiadanie ja kocham
OdpowiedzUsuńWidać, że waćpanna niezbyt dojrzała do pisania, skoro krytyka taka zła Twoim zdaniem.
OdpowiedzUsuńKrytyka jest dobra, tylko wtedy kiedy ona kogoś nie obraza. Ci ludzi Sa na studiach tak? To rzeczywiście są baardzo dojrzali.
UsuńOjojoj, a w którym miejscu ta krytyka obraża CIEBIE? Bo ja widzę krytykę tylko i wyłącznie opowiadania, NIGDZIE nie pojawia się opinia/ocena na temat Ciebie jako autorki.
UsuńNaucz się, że jeśli coś publikujesz w internecie w powszechnie dostępnym miejscu, każdy ma prawo napisać o tym cokolwiek, nie tylko same ochy i achy. Nie zachowuj się jak dziecko, które strzela focha, tylko nabierz dystansu i albo olej sprawę, albo wyciągnij wnioski - a polecam to drugie, bowiem błędów logicznych i gramatycznych w Twoim opowiadaniu jest od cholery, a analiza wyciągnęła na wierzch te najbardziej rażące.
Zgadzam się z autorem powyższego komentarza.
UsuńKażda. .. powiedzmy dojrzała osoba, która chcę się doskonalić, bierze sobie krytykę do serca i stara się poprawić. Tak właśnie doskonalisz swoje umiejętności.
I to mówi uczennica 3 gimnazjum.
Pozdrawiam
1.Nie jest złe
OdpowiedzUsuń2. Jeśli już miałabym coś zmieniać to tempo. Bo widzisz w tyn rozdziale bp. Ona go rzuciła, a potem się kochali. Noi mmoże więcej szczegółów, bo to trochę poprawia opowiadania.
3. TAK chce. I nie rozumiem innych. Jeśli im się nie podoba to po co to czytają? Jak im się nie podoba to niech tego nie robią, a ty proszę kontynuuj!
4. Nie zakańczaj tego opowiadania błagam! Pisz dalej i nie przejmuj się ciotami które je krytykują.
A teraz do wszystkich krytykujących, którzy czytają mój komentarz: Jak się nie podoba to nie czytajcie. Proste? Proste. A jak macie zamiar dalej krytykować to się pierdolcie poprostu. Ciekawa jestem czym wy w wolnych chwilach się zajmujecie. Życzę wiele słów krytyki dla was pajace!
1.nie,jest swietne
OdpowiedzUsuń2.nic
3.pisz dalej,nie martw sie opinia tych ktorym sie nie podoba (bo dla wiekszoci jest super)
4.nie koncz!
pisz dalej,jestes swietna w tym o robisz :) czekam na dalsze rozdzialy <3
Nie czytałam Twojego opowiadania, ale patrzyłam na analizę. W opowiadaniu są błędy, to prawda ale w jakiś sposób trzeba wyćwiczyć pisanie. Piszesz z perspektywy osoby w Twoim wieku i opowiadanie pewnie podoba się Twoim rówieśnikom:) Więc, nie przestawaj.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, są błędy gdyż nie sprawdzałam do tej pory rozdziałów. Piszę je dla ludzi w moim wieku, także nie chcę aby jakieś studenciki pisały tak o opowiadaniu, które piszę osoba młodsza i to sporo. Dopiero się uczę! Mam prawo popełniać błędy, jestem tylko człowiekiem. Oni tak wszystko od razu osiągnęli? Tak się znają bardzo? Cieszę się, ale nie od razu stali się "mistrzami".
UsuńNiestety, w internetsach siedzą nie tylko łebki do lat osiemnastu, "studenciki" też czytają opowiadania (a osoby w twoim wieku potrafią pisać wcale niezłe historie) - co dziwnego, że potem chcą się w jakiś sposób na ich temat wypowiedzieć? ;) A IMO bardziej niż o same błędy, chodzi o reakcję na krytykę; sama mówisz, że "dopiero się uczysz", więc wykorzystaj analizę czy komentarze jako właśnie okazję do nauki. Więcej dystansu do własnej twórczości. Powodzenia życzę. ^^
UsuńCieszyłabym się gdyby ta "analiza" była bardziej kulturalna i gdybym wyraziła zgodę na tą "analizę :) Dziękuje :)
UsuńZ tym że zgodę na krytykę (jakąkolwiek, w tym analizę) wyraziłaś już umieszczając swoje opowiadanie w internecie. ^^' Nie musiałaś zgadzać się osobno na analizę.
UsuńI nie myśl o tym na zasadzie "cały internet się śmieje" - popatrz na listę zanalizowanych opowiadań, pomyśl, ile już tego było. Twoje jest tak naprawdę jednym z wielu, za tydzień nikt nie będzie o nim pamiętał. Jak tak czytuję NAKWę, to zdarzają się czasem naprawdę porąbane historie, takie zwyczajnie niesmaczne albo wręcz chore - te zostają zapamiętane, i faktycznie trąbi się o nich w niektórych rejonach internetu - ale twojej to raczej nie grozi ;)
Powiem Ci tak - analizatorzy naprawdę znają się na poprawnej polszczyźnie, tyle że oceniają w prześmiewczy sposób. Popieram ich, kiedy ocena dotyczy naprawdę złego opowiadania ze złą fabułą itd. Jednak trzeba pamiętać o tym, że inaczej ocenia się opowiadanie napisane przez szesnastolatkę, a inaczej stworzone przez trzydziestolatkę (takich też jest dużo). Tak jak napisała poprzedniczka: spróbuj skorzystać z ich rad i nie przejmuj się, tylko pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńłatwo się nie przejmować kiedy cały interent śmieje się z rzeczy na której ci zależy przez jakiś pożal się boże studencików.
UsuńMaj gad, "cały internet"? Dziewczyno, gdyby nie Twoja reakcja nad wyraz i dziecinne straszenie policją, to za parę dni nikt by już o tym blogu nie pamiętał. Sama skupiasz teraz na sobie uwagę. Co Cię obchodzi grupka osób, do których nawet opowiadanie nie jest kierowane? Czy naprawdę dotychczas w Twoim życiu wszyscy Ci tylko słodzili, że przejmujesz się taką pierdołą, że robisz dramę, bo ktoś śmiał sobie zażartować z Twojego opowiadania? Ogarnij się.
UsuńCameron, nikt nie robi z twojej twarzy mema zalewającego cały internet. To tylko wytknięcie paru błędów, o twojej historyjce wszyscy zainteresowani zapomną (trzeba przyznać, nie jesteśmy grupą docelową), natomiast z błędów zwykle każdy wyciąga coś dla siebie. Masz czytelników, świetnie, weź teraz uwagi do siebie, choć wydają ci się podane w mało przystępnej formie, przemyśl je i daj swoim fanom, co najlepsze. Wróć za jakiś czas, może poczytaj parę analiz innych opowiadań. Wkrótce sama zaczniesz zauważać "jak ktoś mógł to opublikować?" Powodzenia. :)
OdpowiedzUsuńDziękuje :) Taką krytykę rozumiem ;)
UsuńBlog jest naprawdę świetny ,czekam na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńhttp://beliebermahone.blogspot.com/?m=1 <---- to mój blog jak masz czas to wpadaj ;)
ZAWALISTY RODZIAŁ + PISZ DALEJ ":) :*
OdpowiedzUsuńPisz dalej opowiadanie jest świetne!!
OdpowiedzUsuń1.opowiadanie jest świetne
2. Nic
3. TAK
4. Nie kończ go jest świetne
4. Nie koncz
Najbardziej śmieszy mnie twoje nieustanne nazywanie analizatorów "studencikami". Zapewniam cię, że się mylisz, dlatego ciekawi mnie, skąd ten wniosek ;)
OdpowiedzUsuń1. Z czekolada w rece i jogurtem na stole opko jest super. Slodko mlode, naiwne, jako studenciara odczuwam pewne nostalgie podczas czytania. Czekam na kolejny rozdzial.
OdpowiedzUsuń2. Przeczytaj rozdzial dwa razy, najlepiej raz na glos, zanim go opublikujesz. Jezeli nie jestes czegos pewna, sprawdz. Jezeli masz watpliwosci co do poprawnosci jakiegos zdania, zmien je. Jako studenciara magistra, i to w jezyku obcym, wiele razy skorzystalam na tej metodzie. Badz swoim najsurowszym krytykiem.
Akcja czasem leci na zlamanie karku, czasem opisy wleka sie niemilosiernie. Budowanie swiata przedstawionego wymaga rownowagi.
3. Tak. Sesja coraz blizej, musze miec jakies alibi dla nieuczenia sie.
4. Chetnie przeczytam cos twojego autorstwa. Sluze rada i pomoca.
Dziękuje za radę :) na górze jest zakładka poprzednie opowiadanie i tak jest moje poprzednie ;)
UsuńJak juz sie odezwalam, to napisze co mi sie najbardziej podobalo. Mianowicie ten kawalek, w ktorym Miley opowiada o okaleczeniach Lily. Ta scena byla mocna. I prawdziwa. Szczegolnie slowo "cipa" zostalo uzyte bardzo trafnie. Cieszyloby mnie, gdyby bylo wiecej takich kawalkow a mniej dilero-melino-mhrocznego swiata.
OdpowiedzUsuńDziękuje i wezme sobie to do serca :)
Usuń1. Pisz dalej, opowiadanie test super <3
OdpowiedzUsuń2. Nic nie zmieniaj :)
3. Nie kończ go!!!
A te wszystkie opinie, krytyki traktuj jako motywację. Niektórzy też dają po prostu dobre rady, a nie od razu krytykują cię. A tymi co cie wyzywają się po prostu nie przejmuj.
1.pisz dalej
OdpowiedzUsuń2.nic nie zmieniaj
3.nie kończ
boskii
OdpowiedzUsuń1 . Pisz dalej
2 . Nic nie zmieniaj
3 . Nie kończ